- To był dla nas bardzo trudny mecz, gdyż zdawaliśmy sobie sprawę na co stać Irańczyków. Od początku narzucili nam swój styl gry, a my długo nie potrafiliśmy się im przeciwstawić. Cały mecz rozstrzygnął się w polu serwisowym - przyznał po spotkaniu z Iranem kapitan drużyny amerykańskiej David Lee.
Reprezentacja USA pierwsze wtorkowe spotkanie rozpoczęła od dwóch przegranych partii. Trener John Speraw postanowił posłać do boju rezerwowych, którzy pociągnęli grę Amerykanów do tie-breaka. - Po pierwszych dwóch przegranych setach musieliśmy szukać innych rozwiązań taktycznych, stąd pojawienie się na boisku Davida Smitha czy Carsona Clarka. Najważniejsze, że poprawiliśmy przyjęcie trudnej irańskiej zagrywki i wróciliśmy do gry. Ten jeden punkt może się okazać dla nas bardzo ważny - ocenił nowy nabytek Lokomotiwu Nowosybirsk.
[ad=rectangle]
Najwięcej punktów w ekipie amerykańskiej zdobyli Matthew Anderson (26 pkt.) oraz Taylor Sander (25 pkt.). Gracze z USA popisali się pięcioma asami serwisowymi, ale pozostałe ich zagrywki padały łupem irańskich przyjmujących. - Jeśli tylko Iran ma dokładne przyjęcie, to Marouf jest jednym z najlepszych rozgrywających na świecie. Naprawdę bardzo ciężko odczytać jego rozegrania i to był jeden z naszych głównych problemów w tym meczu. Między innymi przez to musieliśmy poprawić nasz serwis, aby dostatecznie utrudnić im dostarczenie piłek do ich kreatora gry - skomentował amerykański środkowy.
W ostatniej kluczowej akcji tie-breaka Matt Anderson zaatakował z prawej flanki i po czym wyszła na out. Amerykanie sądzili, że dotknęła ona irańskich blokujących, jednak powtórka video podtrzymała decyzję arbitrów. - To była tylko jedna akcja i jeśli chcemy wygrywać spotkania nie możemy przejmować się tylko pojedynczymi sytuacjami - zakończył Lee.