Karol Kłos: Serduchem wyszarpiemy resztki sił

Biało-czerwoni mają zapewniony już przynajmniej srebrny medal mistrzostw świata, dzięki pokonaniu reprezentacji Niemiec w półfinale w katowickim Spodku.

W tym artykule dowiesz się o:

Reprezentacja Polski w niedzielę stanie przed szansą wywalczenia złotego medalu, aby tego dokonać musi pokonać Brazylię. - Cieszymy się z tego, co już zrobiliśmy, ale cały czas mamy szansę być mistrzami świata. To jeszcze gdzieś w nas żyje, bardzo byśmy chcieli poprawić ten wyczyn chłopaków z 2006 roku - powiedział po awansie Karol Kłos.
[ad=rectangle]

Zawodnicy mogą już odczuwać trudy turnieju, rozegrali już 12 spotkań. - Nawet jeżeli nie mamy siły, bo ten turniej był bardzo długi i to widać po nas, to serduchem jeszcze wyszarpiemy resztki sił. Będziemy grać tak, jak do tej pory, bo to działa - zapewnił zawodnik. - Kibice żyli z nami, z każdym punktem nas dopingowali, nie było nawet sekundy ciszy, kiedy przegrywaliśmy. Cały czas byli z nami, to się czuje - dodał.

Drużyna podkreślała, że celem jest wejście do najlepszej "szóstki" turnieju, a w III rundzie od strefy medalowej dzieliło ich praktycznie tylko jedno zwycięstwo. - Gdybyśmy nie wierzyli, to nie bylibyśmy tu, gdzie teraz jesteśmy. Zawsze trzeba wierzyć - powiedział środkowy.

Czy starcie z reprezentacją Niemiec było najtrudniejszym w turnieju? - Każdy kolejny mecz jest chyba meczem najtrudniejszym. Myślę, że to był taki mecz walki, ale także opanowania nerwów, bo było widać, że i my jesteśmy spięci, ale Niemcy także. Kto pierwszy się rozluźnił, ten zgarniał pulę i myślę, że nam się to właśnie udało - wyjaśnił Kłos.

W finale biało-czerwoni zagrają ponownie z Brazylią. W pierwszym spotkaniu mocno iskrzyło pod siatką, czy w niedzielę może być podobnie? - Nie wiem, trzeba by było zapytać Michała [Kubiaka]. Myślę, że ten mecz będzie przebiegał w normalnej atmosferze. To będzie zupełnie inny mecz i zupełnie o coś innego. Mam nadzieję, że będzie dobra i twarda walka. Nie mamy nic do stracenia. Z uśmiechem na ustach musimy szarpać, bo jeśli oddamy trochę pola Brazylijczykom, to oni są zabójczy - ocenił środkowy reprezentacji.

W Łodzi padły słowa z ust Mariusza Wlazłego, by biało-czerwoni cieszyli się z każdej piłki, jakby to była ich ostatnia na mistrzostwach. - Od tych cieszynek trochę już nie mamy siły. Staramy się to jednak trzymać, a przede wszystkim cieszyć z każdego kolejnego punktu. To na pewno pomaga i to widać - wyjaśnił Kłos. - Kibice wtedy, kiedy widzą, że my się cieszymy, to oni jeszcze bardziej nas dopingują i naprawdę "siadają na rywalach", kiedy popełniają błędy i troszeczkę nerwowości się wkrada, to nam na pewno pomaga - dodał.

Źródło artykułu: