21 września 2014 roku na zawsze zapisze się w historii polskiego sportu. Reprezentacja Polski w finale MŚ 2014 pokonała Brazylię 3:1. Po ostatniej piłce komplet kibiców na trybunach katowickiego Spodka oszalał z radości. Biało-czerwoni po raz drugi w historii zostali mistrzami świata. Przed mundialem tylko najwięksi optymiści wierzyli w taki scenariusz. - Osiągnięto dużo więcej niż można się było spodziewać. Nawet te bardzo optymistyczne prognozy przed mistrzostwami były jednak dosyć ostrożne. Podstawową sprawą jest to, ze zespół od początku wygrywał wszystkie te mecze, które należało wygrać. Każde następne spotkanie było jakby podniesieniem poprzeczki w skoku wzwyż. Reprezentacja Polski do tego się dopasowała i założenia trenera Antigi dotyczące gry szerokim składem potwierdziły się w mistrzostwach. Były momenty, że grało ośmiu-dziewięciu zawodników, ale cały zespół pracował na to, co osiągnął. Sukces jest niebywały, bo wszyscy realnie patrzący na wartość sportową zespołu nie przewidywali takiego szczęśliwego końca - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Andrzej Warych.
[ad=rectangle]
Kapitalny powrót do reprezentacji Polski zaliczył Mariusz Wlazły, który był liderem naszej kadry. W dodatku atakujący został wybrany MVP mistrzostw świata. - Mariusz wspaniale wrócił do reprezentacji. To był powrót o większej wartości sportowej niż poprzednio, bo zaprezentował formę nie gorszą niż w czasach, gdy był u szczytu swojej sportowej kariery. Teraz pokazał, że oprócz wartości sportowej był razem z zespołem. To była siła naszej kadry, byliśmy jedną drużyną i wszyscy walczyli. Mariusz od początku był jej nieodłącznym elementem. To jest cecha, którą trudno przecenić zwłaszcza u zawodników wielkich, którzy potrafią swoje cele indywidualne podporządkować zespołowi. To świadczy o wielkiej klasie człowieka - przyznał Warych.
Jednym z odkryć tegorocznych mistrzostw świata jest Mateusz Mika, który w finałowych pojedynku był jednym z najlepszych zawodników. - To jest kolejna niespodzianka i wielkie odkrycie sportowe podczas tego mundialu. Okazało się, że chłopak, który w naszej lidze więcej przestał w kwadracie dla rezerwowych niż spędził na boisku, po właściwym treningu i zaufaniu jakim obdarzył go trener już czasie Ligi Światowej udowodnił, że to jest innym zawodnikiem. To co on pokazał w mistrzostwach świata, a szczególnie w meczu finałowym było wspaniałe. Mimo młodego wieku pokazał ogromne doświadczenie i wszechstronność w niemal wszystkich elementach gry. Po tych mistrzostwach jest on jednym z najlepszych zawodników na świecie - ocenił asystent Huberta Jerzego Wagnera podczas mistrzostw świata w 1974 roku.
Po zdobyciu mistrzostwa świata wymagania kibiców wobec reprezentacji Polski będą zdecydowanie większe. Jako czempioni globu będą oni teraz zaliczani do faworytów wszystkich międzynarodowych imprez. - Każdy zespół po głównej imprezie chciałby kontynuować dobrą grę, a oczekiwania i wymagania w stosunku do zespołu będą niewiarygodne. Sięgnę do czasów Wagnera, kiedy drugie miejsce w mistrzostwach Europy uznawane było za totalną porażkę. Tak było też w przypadku Brazylii, bo dla nich wicemistrzostwo świata jest klęską - tłumaczył Andrzej Warych.
Za dwa lata w Rio de Janeiro rozegrane zostaną letnie igrzyska olimpijskie. Zdaniem Warycha czas do tej imprezy powinien być przeznaczony na poszukiwanie zawodników, którzy wzmocnią kadrę. Wszak po finale MŚ karierę reprezentacyjną zakończyli Krzysztof Ignaczak, Mariusz Wlazły, Paweł Zagumny, a Michał Winiarski mówił o zawieszeniu gry w kadrze. - Następną ważną imprezą będą dla nas igrzyska olimpijskie. Z racji sukcesu w mistrzostwach świata będziemy mieli pewne przywileje. Punkty rankingowe pozwolą nam na grę w turniejach kwalifikacyjnych do igrzysk, w których będziemy mieć łatwiejszych przeciwników. To jest wystarczający okres, by wypromować kolejnych zawodników, którzy godnie zastąpią odchodzących mistrzów - powiedział Warych.
Były asystent Wagnera w reprezentacji Polski nie wyklucza, że podczas igrzysk w Brazylii do kadry powrócą Wlazły i Winiarski. - Myślę, że dwóch zawodników z tej czwórki będzie można nakłonić do powrotu do reprezentacji po sezonie odpoczynku. Zarówno Wlazły, jak i Winiarski są zawodnikami "wygranymi" w swoim sportowym życiu. Tyle lat na ligowych i reprezentacyjnych boiskach daje się odczuć. Przy spokojnym prowadzeniu tych zawodników, tak jak do tej pory był prowadzony Zagumny, który nie musiał grać na wszystkich imprezach. W tej reprezentacji na igrzyska Wlazły i Winiarski powinni się znaleźć - zakończył Warych.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)