- Olsztynianie grali dobrze zagrywką, a przede wszystkim bronili dużo piłek w polu. To zdecydowało o ich sukcesie – dodał Grzegorz Łomacz.
Zawodnik ocenił swój występ dość krytycznie. - Brakuje mi ogrania, bo praktycznie cały sezon przesiedziałem na ławce. Dlatego też wczoraj nie zagrałem najlepiej, popełniłem sporo błędów. Powinienem bardziej pomóc drużynie. Podkreśla jednak, że mimo braku doświadczenia, w potyczce z AZS-em nie było mowy o tremie. - Wychodząc na boisko skupiam się wyłącznie na grze, nie roztrząsam w głowie, że właśnie dostałem szansę i muszę ją wykorzystać.
Pytany o to, czy nie żałuje trochę, że trener Roberto Santilli zaufał mu dopiero w ostatnich meczach sezonu, Grzegorz Łomacz odpowiada, że nie jemu to oceniać. – Na pewno jednak nie uważam, żeby sezon w Jastrzębskim Węglu był dla mnie stracony – dodaje.
Czego zabrakło Jastrzębskiemu Węglowi, by wygrać chociaż jeden mecz przed własną publicznością? – Z pewnością nie motywacji – mówi młody rozgrywający jastrzębian. - Bardzo chcemy zdobyć brązowy medal. Nie odpuścimy rywalizacji, będziemy walczyć dalej i mam nadzieję, że wrócimy do Jastrzębia na piąty mecz. Cały sezon graliśmy praktycznie jedną szóstką i być może trochę zabrakło nam sił. Nie mówię oczywiście o sobie, bo jak akurat zbyt wiele się nie nagrałem, ale część chłopaków czuje już swoje w nogach.
Już 16. kwietnia Jastrzębie zagra mecz o wszystko. Wygrana w środowej potyczce z Mlekpolem przedłuży nadzieje na ligowy brąz, porażka natomiast spowoduje, że Jastrzębski Węgiel zakończy tegoroczne rozgrywki na nie satysfakcjonującej, czwartej pozycji. Stawka zatem jest ogromna. Czy Grzegorz Łomacz i jego koledzy udźwigną jej ciężar i powrócą na rozstrzygające spotkanie do siebie? - Uważam, że mamy szansę wygrać dwa mecze w Olsztynie. Będzie to niezwykle trudne, ale już nie raz w tym sezonie pokazaliśmy, że potrafimy walczyć – zapewnia zawodnik.