Na środowy wieczór zaplanowano trzecie spotkanie w rywalizacji finałowej. Z nożem na gardle przystąpiła do niego Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która w dwóch wcześniejszych starciach wygrała jedynie seta. Tym samym zapowiadało się na niespodziankę, bowiem Jastrzębski Węgiel nie był faworytem do zdobycia mistrzostwa Polski.
Po wyrównanym początku jastrzębianie odjechali. Po znakomitej obronie Benjamina Toniuttiego kontrę mimo trudnej piłki skończył Trevor Clevenot i było 14:8. Gdy przed końcowym fragmentem seta asa serwisowego posłał Jurij Gladyr, jego zespół prowadził aż 20:11. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli w premierowej odsłonie 25:15, deklasując swoich rywali. Kropkę nad "i" postawił francuski przyjmujący.
W drugiej odsłonie tego pojedynku znów miejscowi zbudowali przewagę po wyrównanym początku (12:6). Ich skuteczność w kontrze robiła wrażenie. W momencie, gdy Moustapha M’Baye zatrzymał Bartłomieja Klutha, Jastrzębski Węgiel prowadził aż 21:12 i był o krok od tego, by w całym meczu było 2:0.
ZOBACZ WIDEO: Zrobiła to! Jechała rowerem nad przerażającymi przepaściami
ZAKSA przez chwilę punktowała, ale w końcu ponownie stanęła. Od wyniku 16:22 rządził już tylko wicemistrz Polski. Jego dominację na sam koniec seta potwierdził Stephen Boyer, posyłając asa serwisowego.
Tym samym rewelacyjny Jastrzębski Węgiel musiał postawić kropkę nad "i", by zapewnić sobie mistrzostwo Polski. W trzecim secie znakomity fragment M'Baye dał im prowadzenie 10:4. ZAKSIE pomóc nie był w stanie nawet Tuomas Sammelvuo. Po przerwie wziętej przez trenera gości, strata jego zespołu jeszcze wzrosła (4:12).
Jastrzębianie do samego końca kontrolowali przebieg tego pojedynku. Gdy Clevenot zatrzymał Łukasza Kaczmarka, miejscowi mieli aż dziesięć punktów więcej (23:13). Chwilę później atakującego ZAKSY zatrzymał Gladyr, dzięki czemu jego zespół miał aż 11 piłek meczowych.
Ostatecznie jednak wystarczyła jedna. Po tym, jak gospodarze zdeklasowali rywali w dwóch pierwszych setach, w trzecim zrobili to po raz kolejny, w dodatku jeszcze bardziej brutalnie! Wynik 25:13 idealnie pokazuje, jak wielka przepaść dzieliła oba zespoły w finale. Tym bardziej, że w całej rywalizacji ZAKSA ugrała zaledwie jedną partię.
Tym samym Jastrzębski Węgiel odzyskał tytuł, który kędzierzynianie odebrali w poprzednim sezonie. Co ciekawe, to dopiero trzecie mistrzostwo Polski w historii tego klubu. Pierwsze jastrzębianie zdobyli w 2004 roku.
Biorąc pod uwagę jednostronny finał PlusLigi, bardzo ciekawie zapowiada się decydujące spotkanie w Lidze Mistrzów. Przypomnijmy, że powalczą w nim właśnie Jastrzębski Węgiel i ZAKSA. Kędzierzynianie będą bronić tytułu, który zgarniali w dwóch ostatnich edycjach.
Jastrzębski Węgiel - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:15, 25:16, 25:13)
JW: Toniutti, Boyer, Fornal, Clevenot, M'Baye, Gładyr, Popiwczak (libero) oraz Tervaportti, Hadrava.
ZAKSA: Janusz, Kaczmarek, Śliwka, Bednorz, Smith, Paszycki, Shoji (libero) oraz Kluth, Żaliński, Huber.
MVP: Jurij Gladyr (JW)
Stan rywalizacji (do 3 zwycięstw): 3:0 dla Jastrzębskiego Węgla.
Przeczytaj także:
Coraz ciekawiej w "polskim" finale. Drużyna Stysiak z odpowiedzią