USA przed czwartym spotkaniem w Lidze Narodów nie straciło żadnego seta, pokonując Holandię, Włoch oraz Kanadę. Natomiast Brazylia po zwycięstwach nad Niemcami (3:1) i Argentyną (3:2), niespodziewanie przegrała z Kubą po tie-breaku.
Przed hitowym pojedynkiem faworytami byli Amerykanie, ale szybko uległo to zmianie wobec rezerwowego składu. Dzięki temu Brazylijczycy udanie zainaugurowali to spotkanie, zwyciężając premierową odsłonę 25:19.
USA pokazało jednak, że nawet w gorszym składzie jest groźne. Druga partia padła ich łupem, dzięki czemu za sprawą zwycięstwa 25:21 Amerykanie wyrównali stan tego pojedynku. Jak się później okazało, był to jedyny pozytyw z ich strony.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna partnerka Arkadiusza Milika zakończyła pewien etap
Brazylijczycy zdominowali przeciwników w trzeciej partii, którą zamknęli wynikiem 25:15. W kolejnym secie obraz gry zmienił się minimalnie. Dominacji ze strony Canarinhos nie było, ale pewne zwycięstwo i zakończenie meczu już tak (25:21).
W ostatnim spotkaniu pierwszego turnieju LN reprezentacja Niemiec walczyła o premierowe zwycięstwo. Ich rywalem była Kanada, która na inaugurację pokonała po tie-breaku Kubę.
Mimo że Kanadyjczycy udanie rozpoczęli mecz, wygrywając na inaugurację 25:20, w drugim secie rozkręcili się ich rywale. Niemcy po zwycięstwie 25:17 wyrównali stan pojedynku, który praktycznie rozpoczął się na nowo.
W dwóch kolejnych partiach nasi zachodni sąsiedzi poszli za ciosem i dwukrotnie zwyciężyli 25:21. Mimo że w obu setach Kanadyjczycy byli w stanie wypracować sobie przewagi, to żadnej z nich nie udało im się utrzymać.
USA - Brazylia 1:3 (19:25, 25:21, 15:25, 21:25)
Kanada - Niemcy 1:3 (25:20, 17:25, 21:25, 21:25)
Przeczytaj także:
"To wariactwo". Grbić nie gryzł się w język