Powiedzieć, że Aluron CMC Warta Zawiercie jest ostatnio na fali, to nic nie powiedzieć. Jurajscy Rycerze na ligowym podwórku wygrali osiem spotkań z rzędu i po 18. kolejkach zawiercianie plasowali się na trzeciej pozycji. W starciu z czternastym GKS-em Katowice Warta była więc wyraźnym faworytem, mimo iż w hali Szopienice ostatni raz triumfowała w 2017 roku.
Historia przemawiała na korzyść GieKSy, jednak aktualna dyspozycja niekoniecznie, szczególnie że podopieczni Grzegorza Słabego musieli zmierzyć się z dodatkowym osłabieniem. Podczas porannego rozruchu niefortunnego urazu doznał jeden z kluczowych zawodników - Lukas Vasina. Kontuzja dłoni wykluczyła Czecha z meczowego składu.
Ekipa Warty Zawiercie na boisku potwierdziła przewidywania co do niedzielnego meczu i bardzo szybko zaznaczyła swoją dominację. Jurajscy Rycerze od początku spotkania nie wstrzymywali ręki w ofensywie, gdzie wachlarz swoich umiejętności prezentował Karol Butryn. Na środku siatki błyszczał Mateusz Bieniek, a w polu serwisowym rywalom dał się we znaki Miguel Tavares (11:5).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza
Warta szybko odskoczyła rywalom, lecz ci mimo sporych strat starali się wykorzystywać swoje okazje i po autowym ataku Patryka Łaby zbliżyli się do gości na dwa punkty (15:17). Jednak zawiercianie w decydującym momencie docisnęli pedał gazu, a parady w ofensywie Bieńka i Butryna odbudowały przewagę ekipy Michała Winiarskiego. Goście kontroli w pierwszym secie już nie oddali, a na koniec dwoma asami serwisowymi popisał się Karol Butryn (25:18).
W pierwszej partii w szeregach GieKSy przede wszystkim brakowało skuteczności na lewym skrzydle, gdzie dało się odczuć brak Lukasa Vasiny. W drugiej gra gospodarzy wyglądała lepiej. Mimo prowadzenia Warty 8:5 na samym początku katowiczanie szybko odrobili straty. W ofensywie i na zagrywce jakość pokazywał Damian Domagała, a udane zagrania Marcina Walińskiego wyprowadziły GKS na prowadzenie (9:8).
W hali w Szopienicach zrobiło się naprawdę ciekawie. Katowiczanie walczyli o każdą piłkę, a Warta już nie była tak skuteczna w swoich akcjach. Zawiercianie przede wszystkim stracili atut zagrywki, która w tym secie przynosiła im więcej szkód niż korzyści. Ten element poprawili natomiast gospodarze, prowadząc 19:18 po asie serwisowym Walińskiego. Zacięta walka o zwycięstwo trwała do samego końca, katowiczanie jednak utrzymali prowadzenie, a kolejna punktowa zagrywka Walińskiego zapewniła im wygraną w secie (26:24).
Kolejna odsłona również nie zawiodła, jeśli chodzi o emocjonującą rywalizację. Po obu stronach mogliśmy oglądać ciekawe wymiany, pełne fantastycznych obron i efektownych uderzeń. Tempo gry jednak od początku nadawała Warta, odskakując na 9:4 po kolejnym punktowym ataku Mateusza Bieńka. Środkowy był zdecydowanym liderem swojej drużyny, brylując zarówno w ofensywie, jak i w bloku.
Katowiczanie nie złożyli broni i walczyli z rywalami jak równy z równym. Po stronie gospodarzy bardzo dobrze prezentował się Marcin Waliński, a punktowa zagrywka Damiana Domagały zbliżyła GieKSę do remisu (15:17). Wyrównania jednak nie było. Warta odpowiadała rywalom kolejnymi świetnymi akcjami, a Mateusz Bieniek był nie do zatrzymania w ataku. Warta utrzymała prowadzenie i zwyciężył seta 25:22.
Rozpędzeni zawiercianie fantastycznie rozpoczęli także czwartą partię. Głównym aktorem w szeregach Warty ponownie był Mateusz Bieniek i przyjezdni prowadzili już 5:1. Gospodarze próbowali gonić wynik, ale zawiercianie nie zwolnili tempa po świetnym otwarciu, jeszcze powiększając przewagę przy zagrywkach Trevora Clevenota (14:8).
Warta robiła swoje, ale GKS do końca walczył o odwrócenie losów rywalizacji. Katowiczanie nie bali się ryzyka i krok po kroku odrabiali straty, zbliżając się w samej końcówce (23:24). Pogoń rywali jednak nie zdekoncentrowała zespołu Michała Winiarskiego, a zwycięski punkt dla gości zdobył niekwestionowany lider. Mateusz Bieniek zakończył mecz z dorobkiem 26 punktów, co jest jego najlepszym wynikiem w karierze.
GKS Katowice - Aluron CMC Warta Zawiercie 1:3 (18:25, 26:24, 22:25, 23:25)
GKS: Domagała, Saitta, Adamczyk, Usowicz, Kvalen, Waliński, Mariański (libero) oraz Ogórek, Jarosz, Mielczarek, Krulicki
Warta: Butryn, Tavares, Szalacha, Bieniek, Łaba, Clevenot, Perry (libero) oraz Gregorowicz, Gąsior, Zniszczoł, Schamlewski
MVP: Mateusz Bieniek (Aluron CMC Warta Zawiercie)
Zobacz także:
Jaśniej się nie da. Wilfredo Leon o swojej przyszłości
Faworyt nie zawiódł. Koncert Projektu w Wieluniu