Pozamiatał. Tak Kurek określił to, co działo się na boisku

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Bartosz Kurek.
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Bartosz Kurek.
zdjęcie autora artykułu

Polscy siatkarze spełnili marzenia, meldując się w finale igrzysk olimpijskich 2024 po nieprawdopodobnym meczu półfinałowym. "Poziom stratosferyczny", tak pięciosetowy horror z Amerykanami podsumował Bartosz Kurek.

Półfinałowy mecz z reprezentacją Stanów Zjednoczonych rozpoczął się fenomenalnie dla Biało-Czerwonych, którzy wygrali pierwszego seta. Potem jednak pojawiły się kłopoty. Najpierw przegrana końcówka drugiej partii, potem niefortunny uraz Pawła Zatorskiego i sromotna porażka w kolejnej odsłonie, aż wreszcie czteropunktowa strata na początku seta ostatniej szansy. Mimo to Biało-Czerwoni wrócili z głębokiej otchłani.

- Dzisiaj zrobiliśmy nieprawdopodobną rzecz, niemożliwą. To co się wydarzyło w czwartym secie było niemożliwe. Po prostu jakbyśmy zdecydowali, że dzisiaj nie przegramy i tak się wydarzyło - mówił po meczu przed kamerami Eurosportu rozemocjonowany kapitan polskiej reprezentacji Bartosz Kurek.

Polscy siatkarze w spektakularnym styli powrócili do rywalizacji, najpierw doprowadzając do tie-breaka, a potem wygrywając go 15:13. Przede wszystkim jednak mecz stał na niesamowicie wysokim poziomie. Obie reprezentacje stworzyły fenomenalne widowisko, grając kosmiczną siatkówkę, pełną spektakularnych obron, bloków czy kontrataków.

ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Kolejne treningi Biało-Czerwonych. Czas na fazę pucharową igrzysk

Podziwu dla rywali nie krył także polski atakujący. - Myślałem, że Słowenia powiesiła wysoko poprzeczkę, ale mecz z Amerykanami to był jakiś poziom stratosferyczny. Musieliśmy naprawdę robić idealne ataki, żeby dobić się do boiska, przyjmować niesamowite bomby z serwisu i sami tym samym odpowiedzieć - powiedział.

Polscy siatkarze zrobili to doskonale, choć prawdopodobnie wielu po trzecim przegranym do 14 secie spisało ich na starty. Biało-Czerwoni jednak szczególnie w tym krytycznym momencie, gdy na początku czwartego seta przegrywali już 4:7, a boisko z powodu problemów zdrowotnych musiał opuścić Marcin Janusz potrafili powstać z kolan.

- W czwartym secie, tylko nie wiem, w którym dokładnie momencie się to wydarzyło. Być może, gdy już byliśmy troszeczkę pod wodą. Po prostu, tak jakbyśmy wszyscy jako grupa zdecydowali, że to nie będzie ten dzień. Dzisiaj nie przegramy, dzisiaj nie zejdziemy z boiska pokonani. I nagle parę długich akcji wygraliśmy, parę piłek wpadło Amerykanom, nasza zagrywka poleciała trochę lepiej i odwróciliśmy ten mecz - opisywał przełomowy moment półfinału Kurek.

Co kapitan polskiej reprezentacji miał do przekazania kibicom po takim meczu? - Żeby się nigdy nie poddawać. I to nie jest taki wyświechtany frazes tylko, żeby naprawdę nigdy się nie poddawać. Szczególnie jak nie idzie coś po Twojej myśli. Jak nie idzie na boisku, jak nie idzie w życiu. Żeby się nie poddawać, żeby próbować dalej i nie bać się tego, że się poniesie porażkę po raz kolejny - zakończył świeżo upieczony medalista olimpijski.

Przed polską kadrą teraz ostatni krok. Wielki finał w Paryżu ekipa Nikoli Grbicia rozegra w sobotę (10 sierpnia) o godzinie 13:00. Rywalem Biało-Czerwonych będzie zwycięzca pary Włochy-Francja.

Zobacz także: Co oni zrobili?! Reprezentacja Polski w finale igrzysk olimpijskich! NIEZNISZCZALNI! Lepszego meczu w historii polskiej siatkówki już nie będzie [OPINIA]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty