W zeszłym tygodniu olsztyńscy siatkarze oraz ich kibice mieli powody do radości, bowiem Indykpol AZS zanotował swoje drugie zwycięstwo w tegorocznym sezonie PlusLigi. Podopieczni Marcina Mierzejewskiego pokonali w czterech setach ostatni w tabeli GKS Katowice. 15. pozycja w tabeli sprawiła, że pomimo braku pozycji faworyta, za wszelką cenę chcieli pokazać swoje mocne strony przeciwko PGE Projektowi Warszawa.
Siatkarze ze stolicy jak na razie notują bardzo dobry sezon - drużyna Piotra Grabana przed starciem na Warmii i Mazurach na 10 spotkań wygrała aż osiem i plasowała się na 3. miejsce w tabeli. Warszawianie musieli uznać wyższość mistrza Polski, Jastrzębskiego Węgla oraz ligowej rewelacji, czyli Norwidowi Częstochowa. Brązowi medaliści PlusLigi, oprócz przygotowań do dalszych ligowych spotkań, mają w głowie występy w Lidze Mistrzów, która dla nich startuje już 12 listopada - ważne więc było, aby utrzymać ciągłość zwycięstw, dobrą formę oraz pozytywne nastroje w zespole.
Gospodarze od początku ruszyli do ataku. Po udanych atakach Moritza Karlitzka i Jana Hadravy olsztynianie osiągnęli dwupunktowe prowadzenie (6:4). Mimo że ich rywale zaczęli gonić wynik, to dzięki agresywnej zagrywce i dobrej defensywie olsztynianie stwarzali sobie okazje do większej przewagi (18:15). Drużyna trenera Grabana odrobiła straty skuteczną grą blokiem, co później pozwoliło im wyjść na prowadzenie (20:21). Set był na tyle zacięty, że obie drużyny doszło do gry na przewagi, z której zwycięsko wyszli gospodarze. Ostatni punkt w tej partii asem serwisowym zdobył Nicolas Szerszeń (26:24).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znów jest z Neymarem?! Brazylijska modelka zachwyca urodą
Dzięki mocnej zagrywce i skutecznych kontrach siatkarze Projektu wyszli na wysokie prowadzenie w drugim secie (2:5). Po nieudanym ataku Hadravy i bloku Jana Firleja, to warszawianie byli w lepszej sytuacji (3:8). W szeregi gospodarzy zaczęła wkradać się nieskuteczność w ataku, a na dodatek ich zagrywka nie sprawiała już kłopotu siatkarzom Projektu. Liderem ataku gości stał się Bartłomiej Bołądź, który raz po raz punktował z prawego skrzydła (13:18).
Olsztynianie jednak nie poddawali się. Nastąpiła seria punktów AZS-u, a po skutecznym bloku Hadravy Projekt prowadził już tylko 18:16. Szybko jednak przewaga wróciła na stronę gości: atak skończył Bołądź, a Jakub Kochanowski zapunktował z zagrywki (16:20). "Zielona Armia" próbowała jeszcze pokrzyżować szyki rywalom, lecz ostatnie słowo należało do warszawian. Udany atak Kevina Tillie zakończył drugiego seta (22:25).
W trzecim secie moc zagrywki przeważała po stronie Indykpolu AZS Olsztyn. Gospodarzom udawało się odrzucić rywali od siatki, a dzięki skuteczności Szerszenia i grze na bloku swobodnie budowali przewagę (11:6). W olsztyńskim zespole sporo dobrego dała zmiana w wykonaniu Manuela Armoy i Pawła Cieślika, którzy kończyli swoje ataki z dużą pewnością (14:10). Goście zaczęli jednak zażarcie odrabiać straty - dobrą zmianę dał Linus Weber oraz ponownie uaktywnił się skuteczny blok (18:18). To właśnie niemiecki atakujący sprawił, że jego zespół wyszedł na prowadzenie (19:20).
Końcówka seta była istnym szaleństwem - siatkarze AZS-u zdołali przełamać warszawian na zagrywce, a dalsza skuteczność w ataku pozwoliła im na zdobycie piłki setowej. Warszawianie jednak nie odpuszczali i za sprawą dużej dawki spokoju i cierpliwości potrafili doprowadzać do remisu. Dopiero punktowy atak Armoy, a następnie blok Hadravy zapewnił "Zielonej Armii" zwycięstwo w drugim secie oraz zagwarantował punkt w meczu (28:26).
Stroną prowadzącą w czwartej partii był ponownie Projekt. Ataki Artura Szalpuka i problemy w przyjęciu olsztynian pozwoliły zespołowi Piotra Grabana na osiągnięcie przewagi (4:8). Olsztynianie ponowne odrabiali wynik. Wszystko za sprawą świetnej serii na zagrywce Jana Hadravy. Dzięki swojemu kapitanowi AZS prowadził już 15:12. Następnie kapitalną serią popisał się powracający na boisku Bołądź. Za jego sprawą oraz skutecznym kontrom Projekt ponownie wysunął się na prowadzenie (15:17).
Ogromne ambicje olsztynian doprowadziło doszło do wielkich emocji w końcówce. Po równej wymianie ciosów, a później po bloku Tobiasa Branda, to siatkarze Projektu mieli piłkę setową, którą chwilę później wykorzystał Bartłomiej Bołądź (23:25).
Tie-break rozpoczął się od zażartej walki "oczko" za "oczko" (5:5). Jednopunktowe prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Po autowym ataku Szalpuka AZS prowadził przy zmianie stron (8:7). Goście zdołali przełamać swoich rywali - wtedy dwoma udanymi atakami na kontrze popisał się Andrzej Wrona (9:11). Chwilę później zagrywkę popsuł Jurij Semeniuk, a Bołądź zaatakował w aut (11:11). Po udanej kontrze Szymona Jakubiszaka prowadzenie przeszło w posiadanie Indykpolu AZS (13:12). Znowu do gry głosu siatkarze trenera Grabana, którzy zdołali odwrócić wynik na swoją korzyść. Ponownie rozgorzała walka na przewagi, lecz tym razem wygrali ją goście. Ostatni punkt w tym meczu zdobył wprowadzony na zmianę Linus Weber (14:16).
Indykpol AZS Olsztyn - PGE Projekt Warszawa 2:3 (26:24, 22:25, 28:26, 23:25, 14:16)
AZS:
Eemi Tervaportti, Jan Hadrava, Nicolas Szerszeń, Moritz Karlitzek, Szymon Jakubiszak, Jakub Majchrzak, Kuba Hawryluk oraz Michał Kozłowski, Linus Weber, Tobias Brand, Karol Borkowski;
Projekt: Jan Firlej, Bartłomiej Bołądź, Artur Szalpuk, Kévin Tillie, Jakub Kochanowski, Yuri Semeniuk, Damian Wojtaszek (libero) oraz Karol Jankiewicz, Daniel Gąsior, Manuel Armoa, Mateusz Janikowski, Paweł Cieślik.
MVP: Bartłomiej Bołądź (Projekt)