Jeszcze w poniedziałek nie było pewnosci, czy siatkarze reprezentacji Kuby zdołają przystąpić do rywalizacji na turnieju Ligi Narodów w Belgradzie. Z powodu błędów formalnych popełnionych przez działaczy siatkarskiej federacji, do Serbii dotarło zaledwie sześciu zawodników i statystyk.
"Kubańska federacja namieszała z wizami i tylko sześciu graczy i statystyk dotarli do Serbii. Pozostałych ośmiu w tym Lopez, Yant i Concepcion, utknęło na Kubie. Jeśli uda im się dzisiaj wyjechać, co jest bardzo mało prawdopodobne, przyjadą na mniej niż 15 godzin przed meczem z Niemcami. Całkowity brak szacunku dla drużyny, która zasługuje na wiele więcej. Cóż, jesteśmy prawie pewni, że po raz pierwszy drużyna przegra walkowerem w Lidze Narodów. Nadchodzą kary pieniężne. Niewiarygodne" - alarmował specjalizujący się w kubańskim sporcie profil CubanSpike, powołując na informacje dziennikarza Radia Hawana Cuba, Raula Rodrigueza.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Polscy siatkarze brylują w Lidze Narodów. Wspaniała przygoda w Chinach
Jak się okazało, zespół ostatecznie stawił się w stolicy Serbii po 30-godzinnej podróży przez Turcję. Drużyna na mecz z Niemcami dotarła do Belgradu niespełna 5 godzin przed rozpoczęciem meczu. - Wyszli praktycznie z samolotu na parkiet - komentowali całe zamieszanie dziennikarze stacji Polsat Sport.
Mimo licznych przeciwności, siatkarze z Karaibów w spotkaniu z reprezentacją Niemiec sięgnęli po zwycięstwo, odprawiając podopiecznych Michała Winiarskiego w czterech setach. Po meczu, jako zwycięzcy, zapozowali do tradycyjnego zdjęcia. Podopieczni Jesusa Cruza wykonali przy okazji jednoznaczny gest, pokazując, że wszystko o czym marzą tuż po spotkaniu, to sen.
Kubańczycy w Belgradzie mają zagrać jeszcze z Serbią (26 czerwca), Holandią (27 czerwca) i Argentyną (29 czerwca). W lipcu przyjadą do Gdańska, gdzie zagrają między innymi z Polakami (17 lipca).