Krzysztof Wierzbowski: Będziemy walczyć!

Podopieczni Grzegorza Wagnera w 1/8 finału Pucharu Konfederacji okazali się lepsi od Montpellier Volley, pokonując francuską drużynę na wyjeździe 3:1. Mimo porażki 2:3 przed własną publicznością, do awansu wystarczyły dwa wygrane sety. Teraz na częstochowian czeka Iskra Odincowo.

Po absencji spowodowanej kontuzją nogi, do gry powraca Krzysztof Wierzbowski. Mecz przeciwko Montpellier Volley był jego trzecim z rzędu, kiedy mógł pojawić się na boisku. Należy również dodać, że dzięki jego zagrywkom rywale mieli dużo kłopotów w pierwszych dwóch partiach spotkania. - Udało mi się zagrać w Montpellier, w Olsztynie zagrałem od drugiego seta. Bardzo się cieszę, że zacząłem wchodzić na boisko. Z moim zdrowiem już jest wszystko w porządku, z nogą nie mam problemów. Teraz tylko forma musi być ustabilizowana, żeby nie było takich wpadek, jak w trzecim i czwartym secie spotkania przeciwko francuskiej ekipie - przyznał przyjmujący częstochowian.

Po bardzo dobrym początku Akademikom nie udało się równie dobrze finiszować. - Gdzieś w naszej podświadomości tkwiło, że musimy wygrać dwa sety - powiedział nasz rozmówca. Po tych dwóch setach, które zapewniły awans do ćwierćfinału, w drużynie spod Jasnej Góry nastąpiło rozluźnienie. - Chcieliśmy wygrać w trzech setach, nie udało się. Musimy wyciągać wnioski z takich sytuacji. Drużyna z Montpellier w trzecim zaczęła grać na luzie, wychodziło im tak naprawdę wszystko, my nie mogliśmy nic skończyć ze skrzydeł, zacięliśmy się. Mam nadzieję, że już nie będzie takich problemów w następnych spotkaniach - przekonuje Wierzbowski.

Teraz częstochowian czeka nie lada wyzwanie, bowiem ich przeciwnikiem będzie Iskra Odincowo. Należy dodać, że pod Jasną Górą wszyscy mają nadzieję, że Akademikom ponownie uda się pokonać rosyjskiego giganta. - Na pewno byłoby super, gdyby udało się przejść taki zespół, jak Iskra. Trzeba pamiętać, że to jest dwumecz, jeden mecz każdemu może się przytrafić słabszy. Dwa lata temu się udało, w tym roku jest trochę inna formuła, bo musimy osiągnąć dwa podobne wyniki. W przypadku porażki tam, musimy u siebie wygrać podobnym stosunkiem setów. Na pewno będziemy walczyć. Jesteśmy młodą drużyną, każdy z nas chce się pokazać na arenie europejskiej, w końcu to są puchary. Będziemy walczyli i mamy nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży - zapowiada przyjmujący Domeksu.

Źródło artykułu: