Od 2022 roku reprezentacje Polski i Włoch trzykrotnie rywalizowały w finałach wielkich imprez międzynarodowych. Przed trzema laty w finale mistrzostw świata górą byli Azzuri, triumfując w katowickim Spodku 3:1. Rok później zespół Nikoli Grbicia zrewanżował się rywalom w walce o złoto Mistrzostw Europy (3:0). Ostatnie starcie, w finale Ligi Narodów 2025 również zakończyło się wygraną Biało-Czerwonych (3:0).
- Kiedy gra się z Polską, trzeba się cieszyć, bo to oznacza, że dotarło się do końca rozgrywek. Są dobrzy, silni, wiemy o tym. Jeśli i tym razem wygrają, pogratulujemy im po meczu - powiedział w rozmowie z ivolleymagazine.com Alessandro Michieletto.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: szaleństwo wokół Leona. Oto kulisy meczu Polski z Turcją
- Niedawno przegraliśmy z nimi mistrzostwa Europy, ale szczerze mówiąc, nie oglądam się za siebie. Liga Narodów była może niecałe dwa miesiące temu, ale dla nas, sportowców, którzy codziennie ćwiczą na siłowni, wydaje się to jak wieczność. Mistrzostwa świata to inne rozgrywki, inny mecz; nie ma sensu wracać do tego meczu i go wspominać - przyznał włoski przyjmujący.
Na Filipinach Biało-Czerwoni będą mieli okazję do rewanżu za finał mistrzostw świata sprzed trzech lat. Wówczas przed polską publicznością Włosi zepsuli Biało-Czerwonym siatkarskie święto, przerywając serię zwycięstw na mundialu trwającą od 2014 roku.
- Polacy nie mieli wtedy swojego najważniejszego zawodnika (Wilfredo Leona - dop. red.), ale na mistrzostwa Europy też niewiele zmienili. Obecnie przypominają drużynę z Ligi Narodów. Zdecydowali się na Semeniuka, co daje im większą równowagę w przyjęciu, niż ustawienie z Fornalem, grającym podobnie jak Leon, bardziej ofensywnie. Do tego wrócił Kurek, który niestety wydaje się w dobrej formie, jest Sasak, kolejny zawodnik silny i wysoko atakujący, do tego jest środkowy Huber, wcześniej nieobecny - przyznał Włoch.
Zdaniem 23-latka, reprezentacja Polski dysponuje olbrzymim potencjałem w ofensywie, co umożliwia rozgrywającemu korzystanie ze wszystkich stref na boisku. Włoch przyznaje jednak, że zna receptę na powstrzymanie Biało-Czerwonych.
- Wszyscy dobrze atakują, zdecydowanie potrzebujemy świetnej gry w przyjęciu. Tym, który może wyrządzić najwięcej szkód, jest Leon, jeśli ma dobry dzień. Jeśli nie ma dobrego dnia, to jest Semeniuk, który popełnia bardzo mało błędów i jest konsekwentny. Polacy potrafią grać każdą strefą, mają też mieszankę zawodników, którzy uderzają mocno i tych, którzy zapewniają dużą regularność oraz dobry serwis. Moim zdaniem receptą na zwycięstwo z Polską jest poleganie na sile; jeśli polegasz na najsilniejszych atakujących, którzy przebiją się przez blok, przegrywasz - stwierdził Michieletto.