Michał Bąkiewicz: Sami narzucamy sobie presję, bo chcemy walczyć o najwyższe cele

Mało brakowało, a Michał Bąkiewicz nie znalazłby się w składzie biało-czerwonych na MŚ. Ostatecznie jednak popularny "Bąku" uzyskał nominację od Daniela Castellaniego i wierzy, że uda mu się wraz z drużyną odnieść w Italii znaczący sukces. Nie ukrywa jednak, że presja i ciśnienie towarzyszące imprezie we Włoszech jest o wiele większe niż to było w przypadku turniejów w Japonii i Turcji.

W tym artykule dowiesz się o:

Swój pierwszy mecz na turnieju rangi mistrzowskiej na płw. Apenińskim biało-czerwoni rozegrają z Kanadyjczykami. Jak wiadomo, premierowe starcia kończą się często zaskakującymi wynikami. Polacy muszą jednak zrobić wszystko, bo pewnie zwyciężyć ze swoimi rywalami. - Dla nas jest bardzo istotne, by dobrze rozpocząć turniej. Jesteśmy takim zespołem, który potrafi się rozkręcić i później, już niezależnie, z kim gramy, będąc w dobrej sytuacji psychicznej, umiemy z każdym walczyć na dobrym poziomie - wyjaśnił przyczyny tak ogromnej wagi spotkania z Kanadą Michał Bąkiewicz.

Polski przyjmujący, zapytany o dalszy rozwój mistrzostw świata i perspektywę spotkania z Canarinhos, zdementował mit świetności tej drużyny. - Brazylia to klasa sama w sobie, ale patrząc wstecz, to jednak bez Ricardo są słabsi - stwierdził bez ogródek. - Z nim mieli zdecydowanie większy repertuar zagrań. Teraz są bardziej schematyczni. Dwa mecze kontrolne zakończyły się tie-breakach i pokazały, że możemy z nimi walczyć - zapowiedział z dużą dozą optymizmu.

W rozmowie z Polską The Times nie zabrakło pytania o mocno krytykowany system rozgrywania mistrzostw. Czy Polacy będą się starali kalkulować? - My chcemy wygrywać wszystko, co się da. Na pewno nie będziemy sobie dobierali przeciwników - wykluczył możliwość odpuszczania niektórych spotkań przyjmujący polskiej kadry.

Jaka jest obecnie atmosfera wśród naszych reprezentantów? Czy czują oni na swoich barkach ogromny ciężar i swoisty "obowiązek" ugrania w Italii czegoś spektakularnego? - Teraz jest znacznie większa presja niż przed Izmirem. Zresztą my sami sobie narzucamy ciśnienie i presję, bo chcemy walczyć o najwyższe cele - powiedział zadziornie Bąkiewicz. - Ale nie ukrywajmy, że w tym systemie może się wszystko zdarzyć. Możesz być prawie w czwórce, a jeden mecz sprawi, że wylądujesz na dziewiątym miejscu - zakończył.

Więcej w Polska The Times.

Komentarze (0)