Podopieczni Dariusza Daszkiewicza byli w stanie rywalizować z zespołem Jastrzębskiego Węgla na równym poziomie tylko w początkowych fragmentach poszczególnych setów. Później rywale osiągali wyraźną przewagę i Farciarze wyjechali z Górnego Śląska bez zdobyczy punktowych, chociaż plany mieli nieco inne. - Byliśmy tylko bladym tłem dla normalnie dysponowanego rywala. Mała to pociecha, że potrafiliśmy grać jak równy z równym w początkowych fragmentach poszczególnych setów. W siatkówce każda partia jest rozgrywana do 25 i na takim dystansie jastrzębianie byli od nas zdecydowanie lepsi i zasłużenie wygrali to spotkanie 3:0 - stwierdził po meczu przyjmujący Farta Kielce - Piotr Łuka.
Jastrzębianie podkreślali po meczu, że ich zadaniem było bardzo agresywne serwowanie, by od razu odskoczyć od rywala i wywrzeć na nim dodatkową presję. Zauważył to również Piotr Łuka. - Zawodnicy Jastrzębia serwowali w spotkaniu przeciwko nam bardzo dobrze, choć uważam, że nie było to jeszcze na 100 procent możliwości tej drużyny w tym elemencie. Wystarczyło jednak, aby sprawić nam ogromne kłopoty w przyjęciu. Myślę, że z takim procentem przyjęcia pozytywnego nie mamy co szukać w takich spotkaniach, jak to w hali w Szerokiej. My z kolei zagrywaliśmy bardzo słabo i nie zrzucałbym całej winy na gabaryty tego obiektu. Oczywiście rozmiary tej hali powodują, że jest się bardzo ciężko przyzwyczaić, ale odbyliśmy tutaj dwa treningi i powinniśmy się zaprezentować dużo lepiej w tym elemencie - wyznał szczerze przyjmujący Farta Kielce.
Rywalizacja w PlusLidze nie kończy się jednak na tym pojedynku. Ligowa karuzela nabiera dopiero rozpędu i przed drużynami jeszcze sporo ważnych spotkań. - Mieliśmy spore nadzieję, że po dobrym występie przed własną publicznością przeciwko Bydgoszczy, również w Jastrzębiu coś ugramy. Może seta, może dwa i jakiś punkt do Kielc zabierzemy. Niestety weryfikacja okazała się brutalna. Mamy jednak kolejne spotkania, w których trzeba szukać zdobyczy punktowych - kończy Piotr Łuka.