Sebastian Michalak: Zespół potrzebuje trzech-czterech spotkań, by zgrać się z nową rozgrywającą

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Od nowego roku ekipa Silesii Volley ma nową rozgrywającą. Jest nią Justyna Ordak, która jeszcze niedawno była zawodniczką TPS-u Rumia. Teraz z nową drużyną będzie walczyć o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Jednak w wygranym meczu z AZS-em UEK, chorzowianki popełniły bardzo dużo błędów własnych, przez które wynik mógł być odwrotny. - Ponoć szczęście sprzyja lepszym - mówił Sebastian Michalak. - Myślę, że jeszcze trzy-cztery mecze i zespół zgra się z nową rozgrywającą - dodał trener Silesii.

Silesia Volley wygrała bardzo ważne spotkanie z AZS-em UEK, ponieważ po porażce z KS-em Murowana Goślina, chorzowianki mogły stracić kontakt z pierwszą dwójką. Jednak nie była, to łatwa wygrana. - Głównie trzeci set zadecydował o tym, że wygraliśmy ten mecz. Nie ma co się czarować, gdyby siatkarki z Krakowa rozstrzygnęły tą partię na swoją korzyść, to mecz mógł się skończyć stosunkiem 3:1 dla AZS-u UEK. Udało nam się wstrzelić zagrywką Karoliny Bojdak i zdobyliśmy 7 czy 8 oczek z rzędu. Ponoć szczęście sprzyja lepszym - cieszył się Sebastian Michalak.

Rzeczywiście, szczęście dopisało Silesii, bo ta popełniła niezliczoną ilość błędów własnych, które w zasadzie pozostały bez konsekwencji. W końcu komplet punktów pojechał do Chorzowa. - Dosłownie po świętach dołączyła do nas Justyna Ordak, która pełni teraz rolę pierwszej rozrywającej. Wprowadzenie zawodniczki na tą pozycję, w połowie sezonu jest bardzo trudne. Do czego innego Justyna była przyzwyczajona w PlusLidze Kobiet. Inaczej stawiała blok, rozgrywała inne piłki, a trzeba dodać, że po rozbracie z TPS-em Rumia miała miesięczną przerwę - tłumaczył swój zespół, Michalak. Także dołączenie do drużyny Justyny Ordak było swojego rodzaju szczęściem, bo dotychczasowa pierwsza rozgrywająca Katarzyna Wawrzyniak w tygodniu poprzedzającym mecz z krakowiankami borykała się z chorobą.

Mimo wszystko, zmiana w pierwszej szóstce Silesii była aż nadto widoczna. Chorzowianki muszą szybko wyciągnąć wnioski z tego spotkania, by w przyszłości nie przytrafiły im się niepotrzebne wpadki. W końcu ekipa Silesii jest jednym z kandydatów do awansu, a runda zasadnicza wkracza w decydującą fazę. Dobre miejsce w tabeli jest bardzo istotne w kontekście play-offów, a by wrócić utrzymać choćby czwartą lokatę, chorzowianki muszą wygrywać. Na ewentualne błędy tylko czekają KSZO i PLKS. - Moje zawodniczki były przyzwyczajone do stylu gry Katarzyny Wawrzyniak. W końcu pół roku z nią trenowały, rozegranie było nieco wolniejsze, mniej estetycznego. Dlatego było trochę niedokładności, trochę za wysokich piłek na środek. Myślę, że jeszcze trzy-cztery mecze i zespół zgra się z nową zawodniczką. Ten czas pozwoli przyzwyczaić się do nowej rozgrywającej, przez którą przechodzi niemal każda piłka, w tej dyscyplinie sportu - zapewnił Sebastian Michalak.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)