Siatkarki Gedanii Żukowo do Murowanej Gośliny pojechały w zaledwie siedmioosobowym składzie. Nikogo więc nie powinien dziwić wynik sobotniej konfrontacji. Jak przyznał szkoleniowiec gości kadra została zdekompletowana w wyniku kolizji terminów ligowych z imprezami juniorskimi. - Nasze juniorki pojechały na ćwierćfinał mistrzostw Polski do Szczecina i dlatego nie miałem zbyt dużego pola manewru - wyjaśniał trener Gedanii, Paweł Kramek.
Osłabienie w obozie rywalek nie spowodowało rozluźnienia w szeregach gospodyń, które jak przyznała po meczu Paulina Chojnacka miały świadomość w jakim składzie stawi się rywal. - Wiedziałyśmy, że Gedania przyjedzie w skromnym składzie, ale w żadnym przypadku nie lekceważyłyśmy rywalek. Pewnie zdarzyły nam się małe przestoje w grze, ale mam wrażenie, że całe spotkanie miałyśmy pod kontrolą. Ta wygrana to także swego rodzaju "odtrutka" po porażce w Pile. Wróciłyśmy na właściwe tory i teraz trzeba w równie dobrym stylu zakończyć rundę zasadniczą – powiedziała po meczu atakująca KS Piecobiogazu serwisowi ks.murowana-goslina.net.
Spokojny po wygranej był również trener Skrok, który przyznał, że jego zespół zrobił to co do niego należało. - Zrobiliśmy to, co do nas należało. Po przegranej w Pile przystępowaliśmy do tego spotkania pod małą presją, ale ją wytrzymaliśmy. Jedynie w drugim secie było nieco bardziej nerwowo, ale ogólnie był to niezły mecz w naszym wykonaniu i dobry prognostyk przed konfrontacją z Chemikiem – powiedział szkoleniowiec beniaminka z Wielkopolski.