Nieoczekiwane zwroty akcji - relacja z meczu AZS Politechnika Warszawska - AZS Tytan Częstochowa

W szeregach warszawskiej Politechniki nie wystąpił przyjmujący Zbigniew Bartman, który w poniedziałek nabawił się kontuzji kręgosłupa. W jego miejsce zagrał Wojciech Żaliński. O kontuzji Bartmana trener AZS Częstochowa dowiedział się bezpośrednio przed spotkaniem.

Magdalena Gajek
Magdalena Gajek

Od prowadzenia 2:0 przy zagrywce Michała Kubiaka rozpoczęli gospodarze. Częstochowianie szybko nadrobili straty i dalej obie ekipy grały punkt za punkt. Po asie serwisowym Dawida Murka przewagę uzyskali goście 6:5. Na pierwszej przerwie technicznej Akademicy spod Jasnej Góry prowadzili 8:5. Radosław Panas o czas poprosił, gdy jego podopieczni stracili kolejny punkt. Murek dalej jednak męczył serwisem warszawian, a kiedy opuszczał pole zagrywki było 6:12. Kiedy przewaga AZS Częstochowa zmalała do 15:12, trener częstochowian przerwał grę. Tym razem błędy w szeregach rywali wymuszał swoją zagrywką Kubiak. Po punktowym bloku Marcina Nowaka warszawianie zbliżyli się do rywala na 19:20. Złą piłkę otrzymał środkowy od Bartłomieja Neroja i częstochowianie znów odetchnęli (20:23). W końcówce Nowak zepsuł zagrywkę i goście wykorzystali drugą piłkę setową.

Zacięty był początek drugiej partii - żadna z drużyn nie uzyskiwała znaczącej przewagi. Po asie Kubiaka warszawianie odskoczyli na 6:4. Do pierwszej przerwy technicznej stołeczni zdołali utrzymać tylko jednopunktowe prowadzenie. Dalej po serii własnych błędów gospodarzy goście wygrywali 10:8. Trener Panas zdecydował się wprowadzić na parkiet Roberta Prygla przy stanie 9:12. W szeregach częstochowian regularnie kończył akcje Bartosz Janeczek. Przy przewadze gości 14:10 czas wykorzystał szkoleniowiec Politechniki. Dalej prowadzenie przyjezdnych urosło do 19:13, a błędów nie wyzbyli się gospodarze. Strata warszawian była tak duża, że ich pogoń za rywalem musiała skończyć się porażką.

Źle dla podopiecznych trenera Panasa rozpoczęła się również trzecia odsłona. W pierwszych akcjach dominowali bowiem goście, którzy prowadzili 4:2. Dalej wynik oscylował wokół remisu. Na pierwszej przerwie 8:7 wygrywali częstochowianie. Po czasie przewaga siatkarzy Marka Kardosa urosła do 12:7, a następnie stopniała po dwóch udanych blokach gospodarzy. Na tablicy widniał wynik 11:13. Kolejno Politechnika zdobyła kolejne dwa punkty w jednym ustawieniu i zremisowała. Miękki atak Wojciecha Żalińskiego dał warszawianom prowadzenie 15:13. Po efektownym ataku przyjmującego Politechniki przewaga ekipy wzrosła do 20:17. Szczęście sprzyjało stołecznym również na zagrywce, bo przypadkowego asa serwisowego posłał w pole rywali Krzysztof Wierzbowski (23:19). W ten sam sposób odpłacił się Michał Żuk, ale Politechnika nie oddała przewagi w końcówce.

Początek czwartej odsłony zdominowali siatkarze Kardosa, choć błędów nie ustrzegła się żadna z ekip. Na pierwszej przerwie technicznej częstochowianie prowadzili 8:5. Po chwili prowadzenie gości zwiększyło się do 10:5. Wówczas trener Panas przerwał grę. Następnie trzy punkty stracone w jednym ustawieniu zmusiły szkoleniowca częstochowian do poproszenia o czas. Przy zagrywce Kubiaka warszawianie zbliżyli się do rywala na 10:11. Blok na Murku pozwolił gospodarzem zremisować (12:12). Dalej wynik oscylował wokół remisu. Kontrowersyjną decyzję podjęli sędziwie, którzy najpierw przyznali żółtą kartę kapitanowi Politechniki Robertowi Pryglowi, a potem zmienili zdanie i dali ją Kubiakowi (16:18). Sytuację sprowokowało, uznane za nieczyste, odbicie Damiana Wojtaszka. Po błędzie Janeczka stołeczni znów doprowadzili do remisu 19:19. Długą wymianę wygrali gospodarze i objęli prowadzenie 22:21. Przy wyniku 24:24 potrójny blok postawili warszawianie, a kolejno błąd popełnił Krzysztof Gierczyński i stołeczni wyrównali stan meczu.

Tie-breaka znów od walki punkt za punkt rozpoczęły obie drużyny. Pierwsze wyraźniejsze prowadzenie objęli warszawianie 6:4, wówczas na boisku pojawił się Wojciech Gradowski, który zmienił Gierczyńskiego. Po bloku stołecznych (7:4) grę przerwał Marek Kardos. Błąd w przyjęciu popełnili częstochowianie i na pierwszej przerwie gospodarze wygrywali 8:4. Goście odetchnęli po autowym ataku Kubiaka, bo przewaga rywali stopniała do 9:7. Rehabilitacja siatkarzy Radosława Panasa był błyskawiczna, bo już po chwili znów prowadzili 13:7. Drugą piłkę meczową wykorzystali stołeczni.

AZS Politechnika Warszawska - AZS Tytan Częstochowa 3:2 (22:25, 20:25, 25:22, 26:24, 15:9)

AZS Politechnika: Żaliński, Kubiak, Salas, Statsenko, Kreek, Nowak, Wojtaszek (libero) oraz Wierzbowski, Neroj, Prygiel, Gałązka.

AZS Tytan: Gierczyński, Nowakowski, Murek, Drzyzga, Janeczek, Wiśniewski, Dębiec (libero) oraz Żuk, Hebda, Gradowski.

MVP: Wojciech Żaliński

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×