PlusLiga Kobiet w ogóle i szczególe - część 14.
Portal SportoweFakty.pl zaprasza do zapoznania się z kolejnym podsumowaniem poczynań w PlusLidze Kobiet. Nie mogło zabraknąć w nim pochwał dla Stali, Centrostalu czy Gwardii oraz nagany dla bezbarwnego Aluprofu.
Miłosz Marek
Na pochwały zasługują...
Trudno wybrać ekipę, której pochwały należą się najbardziej. Według nas, na wyróżnienia zasłużyły trzy ekipy. Na początek Centrostal, który po swój komplet punktów sięgnął najwcześniej. Bydgoszczanki w końcu miały przyjemną długą drogę powrotną z Bielska-Białej. Siatkarki Piotra Makowskiego niespodziewanie zgarnęły komplet oczek na terenie, na którym nigdy nie grało się dobrze.
Kolejny pozytywny akcent tej serii gier to postawa wrocławianek z białostockim AZS. Niezwykle cenne trzy punkty pozwoliły na wyprzedzenie bezpośrednich rywalek w tabeli. Na słowa uznania po raz kolejny zasłużyła Katarzyna Jaszewska, która po raz kolejny poprowadziła swoje koleżanki do boju.
Na koniec plus dla Stali Mielec, jak również Adama Grabowskiego, który utrzymał swoją pozycję na ławce ekipy z Podkarpacia i poprowadził zespół do arcyważnego i sensacyjnego zwycięstwa nad liderem z Sopotu. Dwa oczka przybliżyły mielczanki do utrzymania.
A zganić należy...
Trochę to nudne i monotonne, ale po raz kolejny swoją grą na nominację do nagan zasługuje Aluprof Bielsko-Biała. Trudno uwierzyć w to, co dzieje się na południu Polski. Mistrzynie kraju nie przypominają w żaden sposób drużyny, która w zeszłym roku ogrywała każdego, kto stanął na drodze.
Niewiele udawało się również białostockim Akademiczkom, które zostały okrzyknięte największą sensacją ligi. Białostoczanki potrafiły ogrywać możniejsze i silniejsze rywalki, a nie dały rady będącej w zasięgu Gwardii. Może zabrakło motywacji?