Rosja - Kuba 3:1 (25:17, 18:25, 25:29, 25:20)
Rosja: Korniejew, Chamuckich, Bereżko, Ostapienko, Michajlow, Kuleszow, Werbow (l) oraz Połtawski, Grankin, Wołkow.
Kuba: Jurquin Rolando, Sanchez Yadier, Bell Henry, Simon Roberlandy, Camejo Oriol, Dominico Olevis, Gutierrez Keibir (l) oraz Alvarez Gustavo, Leal Joandry.
W porównaniu z piątkowym spotkaniem trener Alekno dokonał zmian w składzie, w pierwszej szóstce na boisko wyszli Chamuckich zamiast Grankina oraz Korniejew zamiast Tietiuchina.
Po kilku akacjach pierwszej partii spotkania prowadzenie 4:3 objęli Rosjanie, którzy do pierwszej przerwy technicznej zwiększyli swoją przewagę do trzech oczek. Po przerwie gospodarze, bo ataku Bereżko zapisali na swoim koncie kolejny punkt i prowadzili już 9:5. Dzięki dwóm atakom Jurquina Rolando i udanemu zbiciu w wykonaniu Henry Bella gości zbliżyli się do swoich rywali na jeden punkt, nie zdołali jednak doprowadzić do wyrównania, a Rosjanie ponownie chwycili wiatr w żagle, odskakując rywalom na 18:13. Chociaż Kubańczycy odrobili kilka punktów dzięki zagrywce Oriola Camejo, gospodarze utrzymali przewagę do końca seta, którego wygrali do 17.
Rozluźnieni wygraną w pierwszej partii, Rosjanie nieco niefrasobliwie przystąpili do seta drugiego, co kosztowało ich stratę kilku punktów i objęcie przez Kubę prowadzenia 5:3. Wraz z przebiegiem seta przewaga gości, wśród których brylował Rolando Jurquin wzrastała, wynosząc już 16:9 na drugiej przerwie technicznej. Trener Alekno wprowadził na boisko Połtawskiego i Grankina, ale nie poprawiło to gry Rosjan, którzy przegrali drugą partię wyraźnie, do 18.
W trzeciej partii od początku toczyła się walka punkt za punkt. Dopiero po atakach Kuleszowa Rosjanie odskoczyli rywalom na 3 punkty (7:4) Przewaga gospodarzy utrzymywała się przez cały przebieg seta, wzrastając do 5 oczek na drugiej przerwie technicznej. Pomimo wysiłków Henry Bella i Leona Wilfredo, Kubańczycy nie zdołali dogonić rywala, przegrywając trzeciego seta do 20.
W czwartym secie na pierwszej przerwie technicznej Rosjanie prowadzili 8:6, po nieudanych atakach Leona Wilfredo i Rolando Jurquina. Po przerwie Camejo Oriol wpadł w siatkę, jego koledzy dołożyli kolejne błędy i gospodarze także podczas drugiej przerwy technicznej prowadzili dwoma punktami. Kilka minut później Henry Bell został zatrzymany przez Rosjan blokiem, dając gospodarzom 25. punkt i zwycięstwo 3:1.
Najlepiej punktującym zawodnikiem w sobotnim spotkaniu był Kubańczyk Bell Henry, który zakończył mecz z dorobkiem 15 punktów. W drużynie rosyjskiej 14 punktów zdobył Korniejew, 13 oczek zapisał natomiast na swoim koncie Bereżko. Statystyki drużynowe również były wyrównane, Rosjanie zdobyli 7 punktów blokiem, wobec 5 punktów Kuby, goście okazali się jednak lepsi w polu zagrywki, posyłając 5 asów, wobec 3 punktów zdobytych zagrywką przez gospodarzy.
Włochy - Korea 3:1 (23:25, 25:20, 25:22, 25:22)
Włochy: Vermiglio, Martino, Zlatanov, Fei, Boloventa, Sala, Mania (l) oraz Gavotto, Casoli, Travica.
Korea: Kwon, Moon, Shin Young-Soo, Ko, Kim, Shin Yung-Suk, Yeo (l) oraz Chang, Choi, Yun, Joo.
Włosi dobrze zaczęli spotkanie, kontrolując przebieg seta pierwszego. W końcówce Korea zdołała jednak doprowadzić do wyrównania, a po autowym ataku Fei to goście zdobyli 25. punkt, niespodziewanie wygrywając pierwszą partię. Zmobilizowani niepowodzeniem w inauguracyjnej odsłonie Włosi wygrali kolejne trzy sety, zwyciężając tym samym czwarte z kolei spotkanie z Koreą.
Elementem, który przesądził o zwycięstwie Włochów w spotkaniu była świetna gra Azzurrich blokiem, zdobyli oni bowiem w tym elemencie 14 punktów, wobec 4 punktów Koreańczyków. W zagrywce na remis, oba zespoły posłały na drugą stronę po 4 asy serwisowe.
Najlepiej punktującym zawodnikiem sobotniego spotkania był Koreańczyk Moon Sung-Min, który zdobył 20 punktów. 16 oczek zapisał na swoim koncie Shin Young-Soo. W drużynie włoskiej najwięcej punktów, bo 19, zdobył Zlatanov.
- Rozpoczęliśmy spotkanie z dobrym nastawieniem, chociaż nie wszystko wychodziło nam tak jak chcieliśmy - mówił kapitan Włochów Valerio Vermiglio. Również trener Andrea Anastasi nie ukrywał swojego zadowolenia z rozstrzygnięcia, podkreślając, że nowi zawodnicy, których wystawił w spotkaniu spisali się bardzo dobrze. - Miesiąc przed Igrzyskami nie jest łatwo podejmować decyzje. Cisola ma problemy, martwię się również o Mastrangelo - mówił. Nawet w przypadku zajęcia w grupie drugiego miejsca, Włosi wciąż mogą liczyć na tzw. Dziką kartę, która może im umożliwić występy w Final Six. - Jedziemy walczyć do Moskwy o pierwsze miejsce w grupie - zapewniał włoski szkoleniowiec.
- Mój zespół robił proste błędy, samemu komplikując sobie przebieg spotkania - mówił trener Korei Chi Yong Shi dodając, że Włosi grali lepiej i zasłużyli na zwycięstwo. Koreański kapitan Taae Wong Choi zauważył, że spotkanie przebiegało bardzo podobnie jak w piątek. - Musimy ciężko pracować, aby poprawić swoją grę. Mecze z Włochami były dla nas bardzo cennym doświadczeniem, szkoda tylko, że wszystkie z nich przegraliśmy - mówił.