Brazylia – Wenezuela
Konfrontacje brazylijsko – wenezuelskie nie będą miały żadnego wpływu na końcowy układ tabeli grupy A. Brazylijczycy, niezależnie od wyników swoich dwóch ostatnich spotkań i tak, jako gospodarz, zagrają w turnieju finałowym Ligi Światowej. Zespół Wenezueli na występ w tej prestiżowej imprezie dawno stracił szansę i z mizernym dorobkiem jednej wygranej zajmuje ostatnie miejsce.
Trudno nie zauważyć różnicy, jaka dzieli obie drużyny – podopieczni trenera Bernardo Rezende to aktualni mistrzowie świata, wielokrotni zdobywcy najważniejszych trofeów światowych imprez oraz główni faworyci do olimpijskiego złota, a Wenezuela po raz pierwszy w swej historii awansowała do turnieju olimpijskiego. Jednak obu weekendowych rywali dzielą nie tylko dotychczasowe osiągnięcia, ale przede wszystkim - umiejętności i potencjał sportowy.
Największe atuty zespołu z Brazylii to: niezwykle szybka i kombinacyjna gra na całej długości siatki, wyprowadzane w sposób absolutnie niekonwencjonalny kontrataki, możliwe dzięki dobrze zorganizowanej grze obronnej oraz znakomite rozwiązania taktyczne różnych wariantów gry.
Najbardziej znaczącą bronią Wenezueli jest agresywna zagrywka i bezkompromisowo mocne ataki. Jeśli jednak któryś z tych elementów zawodzi, drużynie trudno jest zmienić rytm gry i często dość łatwo oddaje kolejne punkty.
Zdecydowanym faworytem spotkań są siatkarze Brazylii, którzy zapewne ostatnie mecze fazy interkontynentalnej potraktują jako dobrą okazję do sprawdzenia dyspozycji poszczególnych graczy, przećwiczenie określonych zagrań czy ustawień.
Serbia – Francja
Rywalizacja pomiędzy reprezentacjami Serbii i Francji zapowiada się tym ciekawiej, iż dwa ostatnie spotkania, rozegrane w piątek i w sobotę, zadecydują, który z tych zespołów zagra w finale Ligi Światowej w Rio de Janeiro.
Przed szóstą rundą rozgrywek grupowych Ligi Światowej wyższą pozycję zajmują Francuzi, plasując się na miejscu drugim w tabeli grupy A, z sześcioma zdobytymi punktami. Siatkarze Philipp’a Blain’a wygrali dotąd sześć spotkań, przegrywając cztery (trzykrotnie z siatkarzami Brazylii, raz - z Serbami).
Zawodnicy Serbii - z remisowym bilansem zwycięstw i porażek (5:5) - zajmują miejsce tuż za Francuzami, ale dwa ewentualne zwycięstwa sprawią, iż rzutem na taśmę wyprzedzą swoich przeciwników.
Udział w turnieju finałowym ma zdecydowanie większą wagę dla Francuzów, którzy właśnie tę imprezę potraktowali jako docelową, wobec całkowitej klęski w kwalifikacjach do Igrzysk Olimpijskich. Brak awansu do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie już stanowił dla francuskiej drużyny ogromne rozczarowanie, a wykluczenie z turnieju finałowego Ligi Światowej mogłoby spowodować prawdziwe „trzęsienie ziemi” w szeregach trójkolorowych.
Francuzi prezentują dość nierówną formę, mając poważne problemy z wyklarowaniem ostatecznego składu. Pod nieobecność doświadczonego Stephana Antigi, trener Blain próbował na przyjęciu kilku rożnych zawodników - Samuela Tuia, Emmanuela Ragondet oraz Nicolasa Marechala, ale tylko Guillame Samica dobrze wywiązywał się z powierzonego mu zadania. Pewności i stabilizacji formy wyraźnie brak także pierwszemu rozgrywającemu reprezentacji Francji – Pierre Pujolowi, który znaczące części kilku ostatnich spotkań oglądał z ławki rezerwowych.
Z kolei dyspozycja Serbów wyraźnie rośnie, a kolejne mecze Ligi Światowej okazały się wręcz bezcenne dla młodych czy mniej ogranych na arenie międzynarodowej graczy – Sasy Starovća, Milosa Nikića, Marko Podrascanina, którzy z pojedynku na pojedynek nabierają doświadczenia, mając swój autentycznych wkład w sukcesy zespołu.
Wydaje się, iż już pierwsze, piątkowe spotkanie może odpowiedzieć na pytanie, intrygujące dziś miłośników siatkówki: Kto – Serbia czy Francja – zostanie uczestnikiem turnieju finałowego w Rio?