Gdybym był prorokiem, zajmowałbym się zakładami bukmacherskimi - rozmowa z Mateuszem Miką, graczem Asseco Resovii

Asseco Resovia Rzeszów przerwę w rozgrywkach wykorzystała na sparingi z Jarosławiczem Jarosław, zespołem występującym w rosyjskiej Superlidze. Obie ekipy wygrały po jednym spotkaniu. Niewiele brakowało, aby przyjmujący Resovii, Mateusz Mika zamiast w Stalowej Woli i Łańcucie przebywał w Japonii z kadrą. W ostatniej chwili jego miejsce zajął Bartosz Kurek. Mika mocno trzyma kciuki za kolegów i liczy na awans do Igrzysk Olimpijskich w Londynie.

Kamil Górniak: Mamy teraz przerwę w rozgrywkach ligowych. Ten czas wykorzystujecie na mecze kontrolne. Zagraliście z mocnym rosyjskim zespołem Jarosławiczem Jarosław.

Mateusz Mika: Na pewno jest to jakaś odskocznia od tego, co teraz robimy na treningach. Ćwiczymy bardzo ciężko i nie ma czasu na granie, gdyż kilku graczy jest poza Rzeszowem i dołączają do nas młodsi zawodnicy. Nie są z nami cały czas, gdyż mają swoje drugoligowe rozgrywki. Cieszę się z tych meczów kontrolnych z Jarosławiczem.

Przegraliście jeden mecz, drugi wygraliście. Jakie błędy popełniliście w tym pierwszym spotkaniu?

- Popełniliśmy sporo błędów, w szczególności w ataku. Nie szanowaliśmy wystarczająco piłki.

Niewiele zabrakło, a byłby pan teraz w Japonii z kadra na Pucharze Świata.

- Tak się to wszystko potoczyło, że jestem i trenuję w Rzeszowie z Resovią, a nie w dalekiej Japonii. Cóż mogę więcej powiedzieć.

Na razie kadra spisuje się bardzo dobrze.

- Reprezentacja prezentuje się bardzo dobrze i cieszę się z tego powodu. Kibicuje im z całego serca i mam nadzieję, że w dalszej części trwania tego turnieju kadra nadal będzie odnosić sukcesy.

Po pokonaniu m.in. Kuby i Serbii Polacy grali z teoretycznie słabszymi rywalami. Stracili dwa punkty z Iranem, a przed nimi decydujące boje z Włochami, Brazylią i Rosją.

- To jest taki turniej, gdzie każdy gra z każdym i trzeba zawsze walczyć o wygraną. Trzeba walczyć o zwycięstwo do samego końca, gdyż później każdy punkcik będzie na wagę awansu do igrzysk w Londynie. Nawet ten jeden punkt z Iranem może okazać się kluczowy na zakończenie tego turnieju.

Mówi się, że to najtrudniejszy turniej, jaki jest w ogóle rozgrywany. W ciągu dwóch tygodni trzeba zagrać aż jedenaście razy i za każdym razem celować w wygraną.

- Zgadzam się z tym. Do tego do chodzi system tego turnieju, który nie jest zbyt skomplikowany. Nie można tutaj jakby kombinować i wybierać łatwiejszego rywala, gdyż każdy gra z każdym.

Jest też presja na wynik. Celem jest zajęcie jednego z pierwszych trzech miejsc, aby spokojnie móc przygotowywać się do Igrzysk Olimpijskich.

- Każdy by chciał tego awansu.

Na pewno waszym celem w rozgrywkach ligowych jest awans przynajmniej do pierwszej czwórki. Marzy wam się jednak złoty medal.

- Oczywiście, że tak. Taki jest sens naszej gry i tego sportu. Gdyby grał w drużynie, która w teorii nie jest faworytem, to i tak bym marzył o złocie. Każdy chce wygrywać.

Resovia ma chyba najmocniejszy skład w jakim do tej pory grała w PlusLidze.

- Wszystko zweryfikuje liga. Różnie to może być. Nie jestem prorokiem. Gdybym nim był, to zajmowałbym się zakładami bukmacherskimi i tak sobie dorabiał (śmiech).

Powoli przełamujecie tą niemoc Skry. Zaczynacie z nimi w końcu wygrywać.

- Te wygrane zdarzają nam się z nimi coraz częściej. To na pewno cieszy. Nie ma już chyba takiej blokady psychicznej, że to drużyna, z którą nie można wygrać.

Teraz z kolei źle wam się gra z ZAKSĄ.

- ZAKSA ma mocny zespół, dodatkowo wzmocniła się przed sezonem. Liga jest wyrównana i jest kilka ekip, które potrafią grać na wysokim poziomie. Czasami niektóre mecze to loteria. Wszystko zależne jest wtedy tylko i wyłącznie od dyspozycji danego dnia. Do tego poziom ligi z sezonu na sezon jest coraz wyższy.

Źródło artykułu: