Sadurek i Hendzel w Pile?

Milena Sadurek i Alena Hendzel chcą w nadchodzącym sezonie założyć koszulki Farmutilu Piła. Bardziej złożona jest sytuacja Aleny Hendzel, którą dotychczasowy klub, AZS Białystok zdyskwalifikował.

Obie siatkarki chcą grać w Pile. Temat Mileny Sadurek dotyczący przejścia jej do Farmutilu, jest już prawie zamknięty. -Wcale nie było tak, jak podawał klub z Bielska, że zawodniczka jest jeszcze związana ważnym kontraktem mówił Jerzy Matlak. -Okazało się, że w tej kwestii jest wiele niedociągnięć korzystnych dla Mileny - dodaje pilski szkoleniowiec.

Sama siatkarka jest przekonana, że bronić będzie barw Farmutilu: - Nie mam głowy teraz o tym myśleć. Jak wrócę z Pekinu to wszystko poukładam. Wiem jednak, że będę grała w Pile.

Jerzy Matlak chciałby także w swoim zespole Alenę Hendzel, jedną z liderek białostockiego AZS-u. Hendzel chce grać w Pile, ale dotychczasowy klub zawiesił ją za złamanie zapisu o zakazie prowadzenia negocjacji z innymi klubami bez wiedzy AZS-u. Nie zgadzają się z tym działacze pilskiego klubu. -To absurd. W kwietniu zawodniczka tylko zapytała nas, czy jesteśmy nią zainteresowani. Odpowiedzieliśmy, że tak, bo chętnie zobaczylibyśmy ją i siebie. Zachowała się wówczas lojalnie wobec swojego klubu, bo wszelkie rozmowy odłożyła na koniec sezonu - mówi wiceprezes klubu Radosław Ciemięga.

- Hendzel ma nadal ważny kontrakt z nami do 2012 r. - odpowiada prezes AZS-u Antoni Prokop. - Jeżeli nie pojawi się u nas do niedzieli, to będziemy starali się w ogóle ją zdyskwalifikować. Oprócz tego, że rozmawiała z innym klubem, ujawniła Pile zapisy kontraktu, czego także nie wolno było jej zrobić.

Pełnomocnik zawodniczki, Marek Rubaszewski mówi: - Klub nie mógł zawiesić siatkarki, gdyż już nie była jego zawodniczką. Prezes twierdzi, że prowadziła rozmowy z innymi klubami. Czy on to może udowodnić? To tak samo jak ja bym powiedział, że są kosmici. Śmieszne jest także twierdzenie, że spóźnienie w wypłacie pieniędzy nastąpiło w poprzednim sezonie. Dla mnie zapis w kontrakcie jest wiążący i tego się trzymam. W ogóle działania klubu są dla mnie niezrozumiałe. Gdy Alena przebywała na Białorusi, dzwoniono do jej mamy, by córka stawiła się w Polsce rzekomo po odbiór obywatelstwa polskiego, co jest kłamstwem.

Istnieje jeszcze inny zapis w umowie Handzel, z którego siatkarka może skorzystać. Prawdopodobnie byłoby po sprawie, gdyby zrobiła to od razu. Mianowicie musi wpłacić do kasy trzecią część zarobków z poprzedniego sezonu. Oczywiście sumy wyliczane przez obie strony diametralnie się różnią.

- Słyszałam o tym, że prezes domaga się około 100 tys. zł - dziwi się Hendzel. - Według moich obliczeń powinnam oddać nie więcej niż 15 tys. dolarów.

- Zależy, czy liczymy od zarobków brutto, czy netto. Ponadto nie wiem, czy Alena bierze pod uwagę opłaty za jej studia i mieszkanie - odpowiada Prokop.

Najprawdopodobniej sprawę tą będzie musiał rozstrzygnąć sąd polubowny przy LSK.

Komentarze (0)