Sporo obserwatorów środowego meczu twierdzi, że o wszystkim zadecydował pierwszy set. Do tej opinii przychylił się również Daniel Pliński. - Inauguracyjna partia była najważniejsza, bowiem po wygranej na przewagi również bydgoszczanie mogli cieszyć się w końcówce z ostatecznego triumfu. Ten set stał naprawdę na bardzo wysokim poziomie, a kolejne dwie partie były już prowadzone pod nasze dyktando.
O sukcesie podopiecznych Jacka Nawrockiego przesądziła zwłaszcza kapitalna zagrywka. To z nią bydgoszczanie mieli najwięcej kłopotów. - Zagrywka, zagrywka i jeszcze raz zagrywka - cieszy się Pliński. - Ponadto doszedł do tego dobry blok i nieźle to wyglądało. Delecta jest bardzo niebezpieczna we wszystkich elementach, nie wiedzieliśmy nawet skąd wyprowadzą swój atak. Dlatego najważniejszy w tym wszystkim był nasz serwis.
Czy można więc już Skrze gratulować pierwszego miejsca po rundzie zasadniczej? - Na pewno nie, bo pozostało jeszcze sporo kolejek - dodał Pliński. - Są jeszcze trzy rundy i dziewięć punktów do zdobycia. Mamy jeszcze kilka spotkań do rozegrania i musimy skompletować jeszcze przynajmniej sześć oczek, aby być pewnym pozycji lidera. Dopiero potem możemy się cieszyć z osiągnięcia wyżej wspomnianego celu.
W zasadzie każdy rywal w PlusLidze chce uniknąć gry ze Skrą już w pierwszej fazie play-off. Czy więc bełchatowianie mają swojego ulubionego rywala, z którym chcieliby się zmierzyć w rundzie finałowej? - Nie ma to dla nas znaczenia, jeśli chce się zdobyć mistrzostwo Polski. Dlatego nie kalkulujemy, gdyż o wszystkim decyduje kondycyjne przygotowanie do rozgrywek. Pozostaje nam tylko czekać na decydujące spotkania - podsumował Pliński.