W ćwierćfinałowym spotkaniu niespodzianki nie było, bo i o takowej nie mogło być mowy. Canarinhos nie potraktowali tego spotkania ulgowo i w starciu z gospodarzami Igrzysk, Brazylijczycy wytoczyli swoje największe „armaty” z Dante Amaralem, Andre Nascimento i dochodzącym do pełni sił po urazie, Gibie na czele. Mistrzowie Świata już od początku spotkania dyktowali warunki gry i z biegiem czasu powiększali swoją przewagę, nie dając nic do powiedzenia rywalom. Wszystkie trzy partie miały podobny scenariusz. Brazylijczycy już od początku uzyskiwali kilku punktową przewagę, którą sukcesywnie powiększali. Chińczykom nie pomogły nawet zmiany wprowadzone przez trenera, Jianana Zhou, który w trzecim secie desygnował na parkiet weteranów, Sui Shengshenga i Shi Haironga. Ich wejście również nie zmieniło, jednak obrazu gry i całkowitej dominacji ekipy z Ameryki Południowej. Ekipa z kraju Kawy z dziecinną łatwością radziła sobie z rywalami, grając praktycznie na „pół gwizdka”, rachując siłami w kontekście półfinałowej batalii z Włochami.
Chińczykom wyraźnie zabrakło argumentów, by skutecznie przeciwstawić się rywalom. Przed szereg chwilami wybijali się tylko Yuan Zhi oraz Cui Jianjun, którzy momentami starali się napsuć krwi rywalom. Na niewiele się, to jednak zdało.
Przewaga Canarinhos w spotkaniu z Azjatycką ekipą nie podlegała żadnej dyskusji. Podopieczni Bernardo Rezende byli zespołem o co najmniej dwie klasy lepszym, co miało swoje odzwierciedlenie w praktycznie każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. W oczy rzuca się, jednak jedna statystyka, a mianowicie blok. Chińczycy w przeciągu całego spotkania ani razu nie byli, bowiem w stanie zatrzymać rywali tym elementem! Giba, Dante i spółka nic nie robili sobie z podwójnego, a chwilami nawet potrójnego bloku rywali.
Nie można oprzeć się wrażeniu, że dla Brazylijczyków spotkanie z gospodarzami turnieju było jedynie spacerkiem i tylko przygrywką przed półfinałowym pojedynkiem z Włochami, którzy po kilku latach posuchy w Pekinie odrodzili się, niczym feniks z popiołów. Czy, jednak Azurri będą w stanie zatrzymać Brazylijczyków, kroczących od zwycięstwa do zwycięstwa?
Chiny – Brazylia 0:3 (17:25, 15:25, 16:25)
Składy:
Chiny: Bian Hongmin, Yuan Zhi, Cui Jianjun, Yu Dawei, Jiao Shuai, Shen Qiong, Ren Qio (l) oraz Shi Hairong, Sui Shengsheng, Fang Yingchao.
Brazylia: Marcelo, Andre Heller, Giba , Andre ,Gustavo, Dante, Sergio (l) oraz Bruno, Samuel, Murilo, Rodrigao.