Chcę iść drogą Pawła Zatorskiego - rozmowa z Kacprem Piechockim, libero Wkręt-metu AZS Częstochowa

Włodarze Wkręt-metu AZS Częstochowa nigdy nie stronili od stawiania na młodych zawodników. W tym sezonie w zespole znalazł się m.in. Kacper Piechocki, który zamierza iść w ślady Pawła Zatorskiego.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka

Adrian Heluszka: Kacper, jesteś jednym z kilku nowych zawodników w szeregach Wkręt-metu AZS Częstochowa. Trafiłeś do Częstochowy na zasadzie wypożyczenia z PGE Skry Bełchatów. Dlaczego zdecydowałeś się na taki krok i jakie plany wiążesz z grą w częstochowskim klubie?

Kacper Piechocki: Zdecydowałem się na wypożyczenie do Częstochowy, a głównym tego powodem był fakt, że była to jedyna oferta z PlusLigi, jaką otrzymałem. To taki klub, gdzie co roku rodzi się i wypływa młody talent, który potem gra już w innym zespole. Widać, że trener Kardos ma rękę do takich zawodników i przyszedłem tutaj ze względu na moją karierę. Chcę dalej się rozwijać. Myślę, że AZS Częstochowa to odpowiednie miejsce.

Sam wspominasz o tym, że w Częstochowie znakomicie pracuje się z młodzieżą. Przykłady można mnożyć, a wiem, że w jednym z wywiadów wspominałeś, że wzorujesz się na Pawle Zatorskim. Powiem szczerze, że widzę między wami wiele podobieństw. Paweł też przychodził do Częstochowy w wieku 18 lat i jako reprezentant kadry młodzieżowej. Wiemy, jak dobrze spisywał się pod Jasną Górą i w jakim zespole gra obecnie. Rozumiem, że chcesz iść w jego ślady?

- Staram się na nim wzorować. On jest też młodym zawodnikiem, który wypromował się w Częstochowie. Idę podobną drogą, jak Paweł. Ten zawodnik udowadnia, że mimo młodego wieku można grać na tak wysokim poziomie. Znamy się prywatnie i wiem, ile pracy i wyrzeczeń go to kosztowało. Chcę iść w takim samym kierunku.

Dołączyłeś do drużyny stosunkowo niedawno przed turniejem w Oleśnicy. Za tobą już kilka sparingów w barwach nowego zespołu. Jak się zatem czujesz w Częstochowie i jak ocenisz dotychczasowe mecze kontrolne?

- Jak na pierwsze sparingi, to myślę, że nie graliśmy źle. Bywały różne momenty, ale uważam, że zaprezentowaliśmy się pozytywnie. Myślę, że w drużynie zostaliśmy z Marcinem Januszem dobrze przyjęci. Jest nam raźniej, bo znaliśmy się już wcześniej. Cieszę się, że mogliśmy trafić do PlusLigi.

A fakt, że w nowym sezonie w Częstochowie występować będą Grzegorz Bociek i Miłosz Hebda, którzy również występowali w Bełchatowie, miał jakiś wpływ na twoją decyzję o przyjściu do AZs-u? Możesz liczyć na ich pomoc?

- Znamy się, ale nie miało to większego znaczenia. Podjąłem decyzję razem z moim tatą, który jest prezesem Skry, że aby dalej się rozwijać muszę iść do innego klubu i po prostu grać. Pojawiła się propozycja i z niej skorzystaliśmy.

Wywołałeś temat swojego ojca, który jest znaczącą postacią w siatkarskim światku. Wiele osób może patrzeć na ciebie właśnie przez pryzmat znanego nazwiska. To będzie dla ciebie dodatkowa presja i taki zbędny balast, czy wręcz przeciwnie?

- Ciężkie pytanie, ale myślę, że z jednej strony to może przeszkadzać. Mogę być oceniany nie przez pryzmat tego, jak gram, a raczej przez nazwisko i osobę taty. Nie przejmuje się tym. Robię "swoje" i to mnie mobilizuję do jeszcze cięższej pracy.

Już w najbliższy weekend pierwsze spotkanie o ligowe punkty. Nie ulega wątpliwości, że ten sezon będzie niezwykle ciężki dla Wkręt-metu AZS Częstochowa. Zespół zbudowany praktycznie od podstaw z dużą liczbą młodych graczy, którzy nie są ograni na takim poziomie. Pojawiają się głosy skazujące was na okupowanie dolnych rejonów tabeli. Jak się na to wszystko zapatrujesz?

- Myślę, że nasza forma może nie będzie optymalna, ale na pewno już dobra. Będziemy walczyć w każdym meczu o punkty. Z takimi zespołami, jak AZS Olsztyn, Effector Kielce, czy Politechnika Warszawska chcemy punktować. Mecze z wyżej notowanymi rywalami będą dla nas dobrym sprawdzianem, jak prezentujemy się na ich tle. Nie patrzymy, czy będziemy grali o utrzymanie, czy o coś więcej. Chcemy walczyć w każdym meczu i sądzę, że możemy w niejednym spotkaniu zrobić niespodziankę.

Obok młodych zawodników w Częstochowie będą grać Dawid Murek i Andrzej Stelmach. Dla was młodych stawiających pierwsze kroki w PlusLidze, to chyba sama przyjemność i zaszczyt, by trenować z takimi zawodnikami.

- Oczywiście. Dawida oglądałem, jak grał w reprezentacji, gdy byłem jeszcze małym chłopcem. Kibicowałem mu zawsze i możliwość trenowania z nim, to coś fantastycznego. Na pewno pomagają nam na treningach. Jesteśmy takim zespołem, w którym znaleźli się i doświadczeni, i młodzi gracze. Zawsze nam podpowiadają i pomagają i mam nadzieję, że w sezonie będzie podobnie.

Za wami pierwszy mecz kontrolny w nowej hali. Zremisowaliście 2:2 z zespołem z Będzina. Jakie są twoje pierwsze wrażenia z tego obiektu?

- Nie występowałem akurat w tym meczu z powodu przeziębienia, ale hala bardzo mi się podoba. Treningi w niej też są bardzo fajne i liczę na to, że kibice będą do niej przychodzić i nas wspierać.

Na koniec chciałbym jeszcze wrócić do Mistrzostw Europy Juniorów, które odbywały się w naszym kraju. Zajęliście w nich szóste miejsce. Patrząc z perspektywy czasu, to twoim zdaniem wynik na miarę oczekiwań, czy odczuwasz jednak lekki niedosyt?

- Na pewno niedosyt jest, bo zabrakło niewiele, by być w czwórce i walczyć o medale. Od paru lat nie było jednak takiego wyniku i zapisaliśmy się w historii. Możemy być z tego dumni, ale zaczyna się sezon i powoli zapominamy o tym. Teraz skupiam się tylko na rozgrywkach klubowych.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×