BBTS nie miał zbyt wiele do powiedzenia w starciu z wiceliderem tabeli. Przegrał gładko, nawiązując walkę z rywalem jedynie w premierowej odsłonie. Przez dłuższy fragment prowadził, ale w decydujących fragmentach więcej "zimnej krwi" zachowali gospodarze. - W siatkówkę gra się jednak do dwudziestu pięciu punktów, a my "pękliśmy" w końcówce. Czarni wytrzymali i wygrali zasłużenie - przyznaje Jarosław Macionczyk, rozgrywający bielskiego zespołu.
Zawodnik nie szczędzi słów krytyki pod adresem swoim i kolegów z drużyny. - Nasz występ mogę ocenić jedynie jako bardzo zły. Zagraliśmy słabo. W żadnym aspekcie gry nie potrafiliśmy z nimi powalczyć - podkreśla. Warto przypomnieć, że w latach 2006-2010 występował on w barwach Jadaru Radom.
Powrót do tego miasta nie był dla Macionczyka udany. Podopieczni Janusza Bułkowskiego momentami byli bezradni wobec świetnej gry przeciwnika. - Czarni zagrali bardzo dobry mecz, w przeciwieństwie do tego, co oglądaliśmy w naszej hali w pierwszej rundzie - przypomina.
Rozgrywający zdaje sobie sprawę z wyższości rywali w sobotnim spotkaniu. - Radomianie byli od nas lepsi w każdym elemencie. Przede wszystkim zagrali bardzo dobrze w przyjęciu i w zagrywce, i tym wygrali ten pojedynek - podaje główną przyczynę sukcesu gospodarzy. - Bardzo duży wpływ na przebieg pojedynku miała także hala, oprawa meczu, kibice. Myślę, że jeśli Czarni będą tak dalej grać, to z powodzeniem mogą tę ligę wygrać - zapowiada.