Dla Aleksandry Liniarskiej ten sezon mógł być idealny: pochodząca z Wielkopolski środkowa godnie zastępowała kontuzjowaną Ivanę Plchotovą w najważniejszych meczach sezonu, co dało zagłębiowskiej ekipie drugi z rzędu Puchar Polski i upragniony awans do finału Orlen Ligi. Zawodniczka grająca w Dąbrowie Górniczej od 2008 roku była gotowa, by pomóc Tauronowi MKS w zdobyciu pierwszego mistrzostwa ligi w historii klubu... i w swojej karierze. Na drodze "Fasoli" stanęła poważna kontuzja, której siatkarka nabawiła się podczas treningu przed pierwszym meczem z Atomem Trefl Sopot . - Na razie rokowania nie są za ciekawe... Kość promieniowa została złamana w trzech miejscach. Już niedługo jadę na kolejne badania, wtedy będę wiedzieć więcej - środkowa potwierdziła pesymistyczne przypuszczenia.
Rodowitej poznaniance pozostało oglądanie pierwszych spotkań finału z loży prasowej i wspieranie swoich koleżanek z drużyny dopingiem. Dwa zwycięstwa MKS-u wyraźnie poprawiły zawodniczce nienajlepszy nastrój. - Pierwszy raz od dawna widziałam mecz z boku, z perspektywy kibica. Dla mnie było to dość ciężkie przeżycie, ale dziewczyny zagrały rewelacyjne dwa spotkania. Trzymam za nie mocno kciuki; mam nadzieję, że pojedziemy do Sopotu i wszystko pójdzie po naszej myśli, czyli uda nam się wygrać trzeci mecz i zdobyć mistrzostwo - powiedziała siatkarka w rozmowie z naszym portalem.
- W połowie czwartego seta miałam wrażenie, że dziewczynom opadł trochę poziom emocji i nie miały już takiego "powera" jak wcześniej, ale na szczęście potrafiły się odrodzić. Nasz trener zrobił dobrą zmianę! Na boisko weszły Madzia Śliwa i Asia Kaczor, które dały zespołowi nowe siły. Cieszę się bardzo, że ten mecz skończył się tak, a nie inaczej[/i] - tak Liniarska skomentowała przebieg kluczowej dla meczu czwartej partii.
Do tej pory dąbrowski MKS nie przegrał w tym sezonie z sopockimi Atomówkami ani jednego spotkania, ale środkowa przestrzega przed lekceważeniem mistrzyń Polski - Na pewno będzie ciężej, ponieważ zespół z Sopotu będzie miał atut własnej hali. Ergo Arena to trudny obiekt, bo jest to duża i wysoka sala, gdzie ciężko znaleźć punkt odniesienia. Mimo to myślę, że zespół się "zepnie" i pokaże po raz kolejny fantastyczną siatkówkę - siatkarka Zagłębianek może mieć pewność, że jej drużyna postara się o jak najlepszą grę; siatkarki MKS-u w swoich wypowiedziach dedykowały rozgrywany finał właśnie "Fasoli".
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!