Świąteczne odśnieżanie wydarzeń roku: Polsko-duńskie mistrzostwa Europy pożyteczną lekcją przed mundialem 2014
Tytuł podrozdziału, nawiązujący do jednej z piosenek Wojciecha Gąsowskiego, oddaje zjawisko, jakiego w końcówce września doświadczyliśmy zarówno w Gdańsku, jak i w Gdyni. Najważniejszy mecz reprezentacji Polski w 2013 roku został rozegranych przy wypełnionych zaledwie w połowie trybunach. Niemożliwe? A jednak. Zamieszanie związane z nagłą zamianą godzin spotkań barażowych sprawiło, że sporej części nabywców biletów na starcie biało-czerwonych z Bułgarią w zamian zaproponowano obejrzenie walki niedźwiedzia z kogutem (Rosja - Słowacja - przyp. red.). Posiadacze "przedawnionych" wejściówek mogli również obejrzeć mecz Polaków, lecz wiązałoby się to dla nich z kolejnym wydatkiem rzędu minimum 100 złotych. Koniec końców, bilans całego zamieszania przedstawiał się następująco:
- mecz Rosja-Słowacja obejrzało 1500 fanów (mniej niż choćby pojedynek Turcji z Francją)
- na spotkaniu Polska-Bułgaria zjawiło się 6250 kibiców (około 3500 mniej niż przeciętnie na starciach z udziałem Polaków w fazie grupowej)
Do marnej frekwencji na większości spotkań rozegranych w Polsce przyczyniła się również słaba promocja turnieju. Cytuję słowa Michała Bieguna, korespondenta portalu SportoweFakty.pl na ME 2013. "Na Twitterze przeczytałem wpis, że promocja Euro 2013 jest jak Yeti: podobno kiedyś ktoś ją widział. Już pierwsze kroki na trójmiejskiej ziemi boleśnie mnie o tym przekonały. Koszmarne plakaty z Michałem Winiarskim atakującym piłkę dwa razy większą od swojej głowy, raczej odstraszały niż zachęcały. Banner na przystanku obwieszczający o przyjeździe najlepszych drużyn Starego Kontynentu ginął pośród informacji o bezpłatnych szkołach, szybkich pożyczkach i wyprzedaży dywanów". Szkoda, ponieważ w Gdyni można było podziwiać naprawdę wiele siatkarskich gwiazd. Mimo to trybuny zapełniły się w sporym stopniu jedynie podczas rywalizacji Bułgarów z Rosjanami.
Mistrzostwa Europy unaoczniły wszystkim, że nie samą siatkówką żyje człowiek. Brak odpowiedniej reklamy oraz niezbyt racjonalny sposób dystrybucji wejściówek sprawił, iż "polski siatkarski sen" został dość brutalnie zweryfikowany. Przyszłoroczne mistrzostwa świata będą znakomitą okazją do rehabilitacji. Albo uda nam się rehabilitować z nawiązką, albo nie będziemy mieli już żadnych racjonalnych podstaw do narzekania na marną frekwencję podczas wszelkich imprez rozgrywanych w Japonii. Oby zwyciężyła ta pierwsza opcja.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!