Freya Aelbrecht: Presja była po stronie Polek

Rewelacyjnej belgijskiej środkowej, która okazała się jedną z najjaśniejszych postaci łódzkiego turnieju kwalifikacyjnego do mistrzostw świata, trudno uwierzyć, że ograła polskie gwiazdy.

Belgijska siatkówka przeżywa ostatnio niesamowity rozkwit. Coraz lepiej radzą sobie panowie, ale to, co wyczyniają panie, przechodzi najśmielsze oczekiwania. Żeńska reprezentacja tego kraju kilka miesięcy temu wywalczyła brązowy medal mistrzostw Europy, a teraz zdobyła przepustkę na mistrzostwa świata, wyrzucając za burtę mundialu reprezentantki Polski. Choć taki cel Belgijki wyznaczyły sobie przed łódzkim turniejem, nie do końca wierzyły, że uda się go zrealizować, deklasując grające przed własną publicznością biało-czerwone.

- Niesamowicie mi ulżyło. Dla nas olbrzymim sukcesem jest pokonanie polskiego gwiazdozbioru i to 3:0. Strasznie się cieszę, że wywalczyłyśmy awans na mistrzostwa świata. Taki był nasz cel. Zobaczymy jak sobie poradzimy na tle najsilniejszych ekip globu. Teraz czuję tylko radość. Nie mamy żadnej presji. Po brązowym medalu mistrzostw Europy jedziemy na mundial. To niewiarygodne! - przyznaje w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Freya Aelbrecht.

23-letnia zawodniczka była w Łodzi podporą swojej reprezentacji
23-letnia zawodniczka była w Łodzi podporą swojej reprezentacji

Belgijska środkowa stanowiła w niedzielę zaporę nie do przejścia dla naszych siatkarek, między innymi za sprawą 4 punktowych bloków. Jej znakomita postawa nie powinna być jednak zaskoczeniem, zwłaszcza że dzień wcześniej przeciwko Szwajcarii zdobyła w trzech krótkich setach aż 17 oczek! Sama zawodniczka przyznaje jednak, że to nie umiejętności poszczególnych dziewczyn zadecydowały o rezultacie końcowym.

[i]

- Nie miałyśmy nic do stracenia. Presja była po stronie Polek. Oczywiście nie chciałyśmy przegrać, ale to wasza reprezentacja zebrała najlepsze w ostatnich latach zawodniczki, niezwykle doświadczone i utytułowane, a do tego grała przy wspaniałej publiczności. Widać, że w Polsce siatkówka jest naprawdę ważna. Dlatego my ze spokojem podjęłyśmy walkę i czekaliśmy co się stanie. Gra biało-czerwonych opierała się bardziej na indywidualnościach, podczas gdy naszym atutem było zgranie, bo w tym składzie - mimo że jest on młody - występujemy już dość długo i doskonale się rozumiemy. Bardzo się cieszę i wciąż trudno mi uwierzyć w to, że wygrałyśmy[/i] - podkreśla z uśmiechem na twarzy.

Największym zaskoczeniem niedzielnego meczu nie była jednak znakomita postawa Belgijek, a słabsza dyspozycja Polek, które uchodziły wcześniej za faworytki spotkania. - Mecz był na pewno łatwiejszy niż zakładałyśmy. Nie przyszło nam do głowy, że może skończyć się 3:0 dla nas. Udało nam się jednak przejąć kontrolę nad wydarzeniami na boisku i efekt końcowy przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania! - kończy zawodniczka RC Cannes.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: