O spotkaniu w Siedlcach i jego słynnym trzecim secie napisano już wiele. Kapitan drużyny Sławomira Gerymskiego uważa, iż przegrana końcówka w tej partii wynika z dużo mniejszego doświadczenia zespołu z Siedlec, który nie wykorzystał kilku punktów przewagi nad Effectorem.
- Rywale wykorzystali naszą chwilę słabości w trzeciej partii. Gdybyśmy wygrali ten set, to kolejny mógłby się ułożyć zdecydowanie inaczej. To rywale graliby pod presją i może u nich wystąpiłaby panika. Bardzo żałujemy, że nie udało nam się zwyciężyć w tym spotkaniu. Dla niektórych z nas byłaby to wielka frajda pojechać na taki turniej, zobaczyć tą całą otoczkę i atmosferę. Może uda się w przyszłym roku - tłumaczy Mateusz Jasiński.
Jednym z powodów porażki I-ligowca były błędy własne. Wystarczy przytoczyć fakt, iż w całym spotkaniu KPS zepsuł aż 21 zagrywek. - My jako młody i niedoświadczony zespół narobiliśmy masę błędów. Nie wiem dokładnie co się stało w czwartym secie. Zamiast wyjść i doprowadzić do tie-breka, to stanęliśmy i od stanu 3:4 zrobiło się 4:10. Trener próbował rotować składem, weszli zmiennicy, którzy odrobili część strat, ale nie udało się doprowadzić do piątej partii - analizuje kapitan KPS.
Zwycięzca pojedynku w Siedlcach zmierzy się w 1/4 Pucharu Polski z jednym z najbardziej utytułowanych zespołów w Polsce - Skrą Bełchatów. - Życzę drużynie z Kielc, aby jak najdalej zaszła w Pucharze Polski. Wiadomo, że trafiają na Skrę Bełchatów, ale wszystko jest możliwe. Oni mogą mieć gorszy dzień i Effector może to wykorzystać - dodaje jeden z liderów zespołu z Siedlec.
Już w sobotę podopiecznych Sławomira Gerymskiego czeka kolejny trudny pojedynek. Tym razem siedlczanie podejmować będą Cuprum Mundo Lubin, który aktualnie zajmuje trzecie miejsce w rozgrywkach. Czy KPS przerwie passę czterech porażek z rzędu i pokona drużynę Łukasza Kadziewicza?
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!