Po dwóch latach dominacji Asseco Resovii Rzeszów , w finale po dwóch meczach na Podpromiu PGE Skra Bełchatów prowadziła 2-0 i w niedzielę stanęła przed szansą wywalczenia ósmego mistrzostwa w historii.
Mocno rozpoczęli gospodarze, wygrywając pewnie trzy pierwsze akcje. Posypały się błędy w polu zagrywki z obu stron i rzeszowianie dogonili wynik. Na pierwszą przerwę techniczną z prowadzeniem zeszli bełchatowianie po ataku z lewego skrzydła Mariusza Wlazłego. W końcu gospodarze uruchomili środki, dzięki którym poradzili sobie z rywalem w Rzeszowie. Zaczęła lepiej funkcjonować zagrywka i gra na siatce. Andrzej Kowal wprowadził na boisko Petera Veresa, ale przyjęcie w drużynie się nie poprawiło. Pod koniec seta kibice nieśli dopingiem swoich siatkarzy, goście nie mieli argumentów, by się przeciwstawić. Seta kiwką zakończył Stephane Antiga.
{"id":"","title":""}
Źródło: Press Focus/x-news
Druga odsłona rozpoczęła się podobnie do poprzedniej, błyskawicznie przewagę zdobyli siatkarze PGE Skry. Po bloku na Paulu Lotmanie (4:0) o czas poprosił szkoleniowiec Resovii. Krótka przerwa ożywiła drużynę, po powrocie na parkiet dobrze na środku spisywał się Piotr Nowakowski i na pierwszej regulaminowej przerwie goście tracili tylko dwa punkty. Trzy kolejne oczka powędrowały na korzyść rzeszowian po tym, jak w polu zagrywki pojawił się Lukas Tichacek. Po raz pierwszy w meczu przyjezdni wyszli na prowadzenie i utrzymali je do drugiej przerwy technicznej (14:16). Passę wciąż aktualnego jeszcze mistrza Polski przerwał udaną kiwką Nicolas Uriarte. Przy stanie 19:20 w polu zagrywki pojawił się Mariusz Wlazły. Posłał cztery asy, a po dwóch innych mocnych serwisach rzeszowianie nie potrafili wyprowadzić akcji. Seta zakończył potrójny blok PGE Skry.
Początek trzeciej partii niczym nie różnił się od wcześniejszych. Mocno rozpoczęli gospodarze i na pierwszej przerwie prowadzili czterema punktami. Po powrocie na parkiet Resovia rozpoczęła odrabianie strat, dzięki dobrej zagrywce Piotra Nowakowskiego. Nauczeni doświadczeniem z poprzedniego seta i spotkań na Podpromiu, podopieczni Miguela Falaski, zachowali koncentrację. Rozczytanie gry Uriarte było dla rzeszowian nieosiągalne, przy stanie 15:13 nikt nie pilnował na prawym skrzydle Wlazłego. Na boisku pojawił się Jędrzej Maćkowiak i od stanu 19:15 utrudniał swoją zagrywką wyprowadzanie akcji rywalom. Atakujący z prawego skrzydła doprowadził do piłki mistrzowskiej. Zagrywkę przy trzeciej okazji zepsuł Jochen Schoeps i PGE Skra mogła cieszyć się z ósmego tytułu mistrzowskiego.
PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 3:0 (25:17, 25:20, 25:18)
PGE Skra: Uriarte, Kłos, Conte, Wlazły, Wrona, Antiga, Zatorski (libero) oraz Maćkowiak, Tuia.
Asseco Resovia: Tichacek, Perłowski, Lotman, Konarski, Nowakowski, Penczew, Ignaczak (libero) oraz Veres, Drzyzga, Kosok, Schoeps.
MVP: Mariusz Wlazły (PGE Skra).
[b]Jesteśmy na Facebooku - Siatkówka-SportoweFakty.pl. -> Dołącz do nas!
[/b]