Doskonale znany w Polsce były zawodnik - w latach 2007-2009 reprezentował barwy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, zaś od 2009 do 2011 roku PGE Skry Bełchatów - w maju 2013 roku zakończył karierę sportową. Pozostał jednak przy siatkówce. Był jedną z bardziej znanych osobistości, jaką wypatrzyliśmy w hali w Brnie podczas juniorskich mistrzostw Europy. Obejrzał kilka spotkań. Zapytaliśmy go o wrażenia z tej imprezy.
[ad=rectangle]
- Przede wszystkim chciałem zobaczyć naszą kadrę. W meczu z Polską było dużo walki, ale biało-czerwoni są zdecydowanie lepszym zespołem - skomentował wygrany przez naszych rodaków 3:0 ostatni pojedynek w fazie grupowej. Podopieczni Jacka Nawrockiego w drugim i trzecim secie spotkali duży opór ze strony gospodarzy turnieju, wygrywając na przewagi, do 27 i 31.
Tym zwycięstwem Polacy pozbawili południowych sąsiadów szans awansu do półfinału. Musieli oni bowiem zdobyć w tym starciu jedno "oczko". - Myślę, że Czesi nie przegrali tego awansu w meczu z Polakami, ale dużo wcześniej, w spotkaniach z Rumunami i z Turkami - stwierdził Jakub Novotny. Obie te konfrontacje przegrali 2:3. Zwłaszcza musiała ich bardzo boleć porażka z ekipą znad Bosforu, w której prowadzili 2:1 i jeśli "dobiliby" przeciwnika, prawdopodobnie walczyliby o medale. - Gdyby w tych dwóch meczach zdobyli jeszcze jeden punkt, to weszliby dalej - podkreślił były reprezentant kraju.
Biało-czerwoni zdobyli wicemistrzostwo Europy, nie mając zbyt wiele do powiedzenia w finale z Rosją. Były atakujący nie szczędził ciepłych słów pod adresem srebrnych medalistów. - Polska posiada w swoich szeregach dwóch, trzech zawodników, którzy grają na bardzo wysokim poziomie - mam na myśli Śliwkę, Piechockiego - zwrócił uwagę.
Novotny spędził w naszym kraju kilka lat, które wspomina bardzo miło. Nic więc dziwnego, że po odpadnięciu jego rodaków z turnieju, kibicował podopiecznym Nawrockiego. - Życzyłem Polakom zwycięstwa w mistrzostwach Europy, gdy Czesi odpadli - przyznał.
W Brnie rozmawiał Piotr Dobrowolski