Siatkarze z Olsztyna przystąpili do spotkania z przysłowiowym nożem na gardle, gdyż ich słaba gra i mizerna motywacja trafiły pod lupę zarządu klubu. Tego typu presja wyzwoliła w zawodnikach sportową złość, która poniosła ich do wygranej. - Pierwszy raz zdobywamy trzy punkty w tym sezonie i cieszymy się z tego. Mam nadzieję, że jest to dobry prognostyk na następne mecze. - mówił po spotkaniu trener Krzysztof Stelmach.
[ad=rectangle]
Indykpol AZS zagrał bardzo dobry mecz w systemie blok-obrona, co pozwoliło kontrolować przebieg rywalizacji i wyprowadzać duże ilości kontrataków. - Bardzo dużo broniliśmy, nie mieliśmy dużo bloków punktowych, ale naprawdę bardzo dużo wyblokowaliśmy przeciwnika i potrafiliśmy wyprowadzić kontratak. Muszę też zaznaczyć, że graliśmy bardzo dobrze w ataku, jak na nas. Mamy 50 proc. skuteczności w ataku, to chyba jest najlepszy wynik jak do tej pory. Atak po pozytywnym przyjęciu, 70 proc., takiego wyniku jeszcze nie mieliśmy. Poza tym, po negatywnym przyjęciu 41 proc. a w kontrataku 41 proc. i to są cyfry, które mogą świadczyć o tym, że się wygrywa mecz - ocenił Stelmach.
Jednym z problemów Akademików były przestoje w grze. Tym razem nie były one częstym obrazkiem, choć małe serie się przytrafiały. - Przegrywaliśmy dwoma punktami, ale nie dopuściliśmy do tego, żeby pogłębiać błędy i cały czas mówiliśmy sobie "spokojnie, dojdziemy przeciwnika i wygramy" i to się nam opłaciło. Było więcej spokoju na boisku. Sądzę, że to ci starsi zawodnicy, którzy byli na parkiecie wprowadzili ten spokój - zakończył trener Indykpolu AZS.
Drużyna ze stolicy Warmii i Mazur póki co nie zaliczy tego sezonu do udanych, a seryjne przegrane nie są dobrym fundamentem do budowania dobrej gry. - Nie jest przyjemnie trenować, wykonywać wszystkie elementy jak w głowie siedzą porażki. Nie jesteśmy w ciekawej sytuacji, ale nie jest powiedziane, że nie będziemy w lepszej. Graliśmy dobrze w defensywie, pasywnym blokiem, potem broniliśmy i wyprowadzaliśmy kontry - wyliczał Maciej Dobrowolski.