Łukasz Perłowski: Im mniej setów gramy, tym lepiej

Rzeszowianie bez problemów pokonali beniaminka z Będzina - Tygrysy zdołały zawalczyć tylko w trzeciej partii. - Graliśmy praktycznie w każdym elemencie bardzo dobrze - przyznał Łukasz Perłowski.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów byli zdecydowanymi faworytami sobotniego starcia z zagłębiowskim beniaminkiem, a zarazem jedną z najsłabszych drużyn PlusLigi. Podopieczni Andrzeja Kowala kontrolowali wydarzenia na boisku, nie pozwalając rozwinąć rywalom skrzydeł.
Będzinianie jedynie w trzecim secie zdołali nawiązać wyrównaną walkę z Resovią, a na drugiej przerwie technicznej prowadzili dwoma punktami. Jednak po raz kolejny nie wytrzymali oni presji przeciwnika w końcówce partii, przez co rzeszowianie rozstrzygnęli spotkanie w trzech setach. - W ostatniej odsłonie zawodnicy z Będzina zaryzykowali bardzo mocno, udało im się nas dojść. Końcówka była na styku, ale na szczęście to nam udało się zdobyć te decydujące punkty - zaznaczył Łukasz Perłowski. Elementem siatkarskiego rzemiosła, w którym rzeszowianie mieli największą przewagę nad MKS-em Banimexem Będzin był atak. W każdej partii Resovia skuteczniej kończyła akcje (zanotowała kolejno 58 proc., 68 proc. oraz 62 proc. skuteczności) od swoich rywali, co tylko ułatwiło gościom zgarnięcie kompletu punktów. Perłowski zwrócił uwagę również na inne elementy gry. - Graliśmy praktycznie w każdym elemencie bardzo dobrze. W ataku i w zagrywce napsuliśmy trochę krwi przeciwnikom, w bloku taż nie było tak najgorzej. Reasumując, każdy element funkcjonował na dobrym poziomie - podkreślił środkowy.

Do Sosnowca, gdzie beniaminek rozgrywa swoje mecze w roli gospodarza, Resovia przyjechała z Berlina, gdzie w czwartek 18 grudnia w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów pokonała 3:2 Berlin Recycling Volleys. Przed świętami zespół Andrzeja Kowala czeka jeszcze pojedynek w ramach Pucharu Polski, gdyż we wtorek 23 grudnia podejmie ich AGH 100RK AZS Kraków.

Nic dziwnego, że rzeszowianie po szybkim zwycięstwie nad MKS-em cieszyli się podwójnie. - Graliśmy pięć setów w Berlinie i tak naprawdę im mniej tych partii musimy grać, tym lepiej dla nas. Sezon jest obfity w mecze i im szybciej je kończymy - oczywiście, na naszą korzyść - tym lepiej - zauważył Łukasz Perłowski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×