Przed spotkaniem w Sosnowcu faworytem spotkania była ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Po wygranej z Arkasem Izmir wydawało się, że czwarta drużyna ostatniego sezonu PlusLigi z łatwością upora się z ekipą, która do tamtej pory miała na swoim koncie zaledwie dwa zwycięstwa. Ku zdumieniu obserwatorów, to MKS Banimex Będzin w niedzielne popołudnie okazał się lepszą ekipą. Atakujący zespołu z Opolszczyzny zaprzecza, jakoby taki wynik był rezultatem zlekceważenia przeciwnika. - Spodziewaliśmy się zaciętego spotkania. Wiedzieliśmy, że będzinianie nam nie oddadzą tego meczu łatwo, że będą ryzykowali na zagrywce. Na pewno zaskoczyli nas dobrą obroną przede wszystkim i skutecznością w kontrze, bo z trudnych rozegrań naprawdę wybijali piłki tak, że nie byliśmy w stanie ich wybronić - ocenił.
[ad=rectangle]
Po pierwszej partii nic nie wskazywało na to, że kędzierzynianie stracą w Zagłębiu punkty, jednak w drugiej partii przyjezdni stracili rezon. - Drugiego seta zaczęliśmy przede wszystkim źle, bo rywale odskoczyli nam na kilka punktów i było widać, że jak tylko będzinianie mieli trzy, czteropunktową przewagę, to jeszcze pewniej się czuli w każdym zagraniu. Mieliśmy duży problem żeby zatrzymać Mikołaja Sarneckiego, który bardzo wiele razy nam poobijał blok. Ciężko się gra, jeżeli przeciwnicy mają tak dobry procent na kontrze - przyznał pochodzący z Wielkopolski zawodnik.
Według Dominika Witczak po meczu z Zagłębiakami Trójkolorowi mogą mieć do siebie pretensje za postawę w ofensywie. - Gdzieś tam były momenty, w których ratowaliśmy się blokiem, ale niestety zagraliśmy trochę słabiej w ataku. Nie wykorzystywaliśmy tych piłek, które mieliśmy i popełnialiśmy sporo błędów albo byliśmy zatrzymywali przez blok. Na pewno mieliśmy swoje szanse w tym spotkaniu, jak choćby w secie numer trzy. Dogoniliśmy będzinian w końcówce, mieliśmy piłki na przewagę dla nas, ale niestety nie wykorzystaliśmy jednej, drugiej. Będzin pokazał, że jest waleczny. Tygrysy więcej piłek wykorzystali i zasłużenie wygrali - stwierdził atakujący.
Zawodnik ZAKSY dodał także, że w rywalizacji z siatkarzami znad Czarnej Przemszy zawiniła cała drużyna. - Każdy z nas powinien mieć duży żal do siebie, bo każdy niestety dołożył coś negatywnego od siebie dzisiaj i to było widać na boisku, że nie do końca cała drużyna funkcjonowała. Jak ktoś przez chwilę grał dobrze, to ktoś inny grał gorzej. Nikt dzisiaj równo przez cały mecz nie zagrał i dlatego też rozgrywający mieli duże problemy ze znalezieniem lidera w ataku - uznał wychowanek SPS-u Zduńska Wola.[i]
[/i]W meczu z MKS-em do walki w defensywie Sebastian Świderski posłał ciekawy duet libero. Na tej pozycji wystąpili powracający po przerwie Michał Ruciak i Jurij Gladyr. Jak wynika ze słów byłego siatkarza PGE Skry Bełchatów trenerowi nie chodziło o przekwalifikowanie przyjmującego i środkowego, raczej było to działanie prewencyjne mające zapobiec kontuzjom. - Myślę, że chodziło bardziej o to żeby Michałowi Ruciakowi nie odnowiła się kontuzja przy jakimś zrywie do obrony, przede wszystkim dlatego Jurek zostawał do defensywy. Mamy jakieś tam problemy kadrowe cały czas, można powiedzieć, no i jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że skład co chwilę wygląda inaczej. Ale nieważne jest jak on wygląda, myślę, że powinniśmy się zaprezentować zdecydowanie lepiej niż dzisiaj - wyjaśnił.
Ligowy kalendarz pokazuje, że w następnej rundzie spotkań Trójkolorowi zmierzą się z Indykpolem AZS-em Olsztyn. Przed konfrontacją z Akademikami bombardier ZAKSY ma pozytywne nastawienie. - Mamy nadzieję, że Michał Ruciak do tego meczu wróci już do optymalnej formy i będzie mógł grać na przyjęciu. Powinien też wrócić Paweł Zatorski, Jurij Gladyr reż dojdzie także mamy nadzieję, że w końcu zaczniemy grać w optymalnym składzie. Wierzymy, że to, że będziemy na meczu wszyscy pomoże nam w tym, by z Olsztyna, który ostatnio pokazał, że gra dobrze, wywieźć komplet punktów. O to na pewno będziemy walczyli - zapewnił.