Krzysztof Wierzbowski: Musimy spokojnie robić swoje

Siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk w potyczce przeciwko podopiecznym Piotra Gruszki wywalczyli zaledwie jedno "oczko". Czy gdańszczanie zdołają wrócić do wysokiej formy przed meczami z czołówką PlusLigi?

Spadek formy gdańskich siatkarzy widoczny jest od kilku spotkań. 14 stycznia żółto-czarni awansowali do ćwierćfinału Pucharu Polski dopiero po pięciosetowej batalii z BBTS-em Bielsko-Biała. Następnie przyszła niespodziewana porażka Lotosu Trefla Gdańsk z ekipą AZS-u Częstochowa, w której gdańszczanie nie ugrali nawet seta. W minioną sobotę podopieczni Andrei Anastasiego przegrali drugi mecz z rzędu, a ich pogromcami zostali bielszczanie, którzy tym samym zrewanżowali się za pucharową potyczkę.
[ad=rectangle]
- W listopadzie również przydarzyły nam się dwie porażki z rzędu, jednak wówczas graliśmy znacznie lepiej. W tym momencie prezentujemy słabą siatkówkę. Przede wszystkim brakuje nam na boisku konsekwencji i ciężko doszukiwać się w naszej grze wielu pozytywów -
powiedział po sobotniej porażce, zawodnik Lotosu Trefla Gdańsk, Krzysztof Wierzbowski.

Lotos Trefl Gdańsk jak dotąd był drużyną utrzymującą wysoki, stabilny poziom, o czym świadczy wysokie miejsce zajmowane przez gdańszczan w tabeli PlusLigi. Wydaje się jednak, że żółto-czarni, którzy w wielu spotkaniach zachwycali swoją postawą, zaczynają odczuwać trudy sezonu.  - Nasza gra nie wygląda tak dobrze jak na początku rozgrywek. Chyba w końcu złapał nas przysłowiowy dołek. Mamy w składzie reprezentantów kraju, którzy dołączyli do nas pod koniec okresu przygotowawczego. Nie mieli oni dłuższej chwili na złapanie oddechu, bo od początku sezonu rozpoczynają wszystkie pojedynki w wyjściowym składzie. Ale nie możemy się tym tłumaczyć, tylko musimy znaleźć na to receptę. Ciężko przepracowaliśmy tydzień poprzedzający potyczkę z bielszczanami i mam nadzieję, że bardzo szybko z tego dołka uda nam się wyjść - skomentował przyjmujący ekipy z Trójmiasta.

Przed gdańszczanami potyczki ze ścisłą czołówką PlusLigi. Na pierwszy ogień podopieczni trenera Anastasiego zmierzą się z Transferem Bydgoszcz. Stawką środowego spotkania będzie awans do Final Four Pucharu Polski. Aby powalczyć o promocję do następnej rundy, żółto-czarni muszą zagrać zdecydowanie lepiej niż w dwóch ostatnich meczach ligowych.

- Środowy pojedynek będzie jeszcze trudniejszy, niż ten który rozegraliśmy przeciwko Transferowi na początku stycznia. Wówczas po zaciętej walce udało nam się zwyciężyć. Mamy trzy dni na odpowiednie przygotowanie się do tego spotkania. Postaramy się, aby wszystko poukładało się po naszej myśli: musimy popracować nad formą fizyczną oraz troszeczkę oczyścić nasze głowy. Nie możemy myśleć o porażce z bielszczanami jak o wielkiej tragedii. To był czwarty pojedynek przegrany przez nas w lidze. Przed sezonem taki wynik bralibyśmy w ciemno. Na chwilę obecną jesteśmy trzecią ekipą PlusLigi i musimy dalej spokojnie robić swoje. Wierzę, że szybko wrócimy na właściwe tory - zakończył rozmowę Krzysztof Wierzbowski.

Źródło artykułu: