Mistrzowie zwycięscy w hicie kolejki - relacja z meczu Lotos Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów

Mecz okrzyknięty najciekawszym podczas trwającej rywalizacji PlusLigi wygrali siatkarze PGE Skry. W trakcie spotkania padł także rekord ligowej frekwencji, gdzie do Ergo Areny przyszło 10635 ludzi.

Hit 23. kolejki rozpoczął się zaciętą walką po obu stronach siatki (2:1). Przez chwilę gdańszczanie, po efektownym bloku Bartosza Gawryszewskiego na Mariuszu Wlazłym, uzyskali nieznaczną przewagę, jednak Skra szybko odrobiła tą stratę (5:4). Mimo wszystko, przy zawodnikach Miguela Falaski było więcej błędów, a gospodarze od początku stawiali równy blok utrudniając ataki mistrzom Polski (14:10). Gdy na środku siatki punkt zdobył Grzyb, na tablicy wyników widniała już czteropunktowa przewaga Lotosu Trefla Gdańsk (16:12, 18:14). Medaliście mistrzostw świata wtórował niezawodny Mateusz Mika, efektownie zbijając piłki w końcówce seta (21:15). Partię opiewająca w wiele pomyłek w polu serwisowym i dominację Trefla zakończył błędem Conte (25:18).

[ad=rectangle]

Drugą odsłonę zawodnicy z Bełchatowa rozpoczęli ze zwiększoną koncentracją. Kilkukrotnie z szóstej strefy atakował Nicolas Marechal oraz Facundo Conte (3:4, 7:8). Gdy tylko mistrzowska ekipa zwiększyła obroty, gospodarzom dużo trudniej było wyprowadzić tak efektownie ataki, jakie miały miejsce na początku meczu (10:11). Niezmienny jednak pozostawał stopień nieudanych serwisów, lekko obniżający poziom spotkania (14:16). Po drugim regulaminowym czasie nastąpił dobry moment dla gdańszczan, którego efektem było odrobienie strat. Po nieczystym odbiciu Marechala obydwie ekipy były na równi - mając po 20 oczek. Walka punkt za punkt trwała już do końca partii, przeplatana niezmiennie zbyt dużym ryzykiem w polu zagrywki (23:24, 25:25). Po błędzie w rozegraniu Falaschiego i skutecznym zbiciu na lewym skrzydle Włodarczyka, Skra wyrównała stan spotkania 25:27.

Od początku spotkania Sebastian Schwarz bardzo dobrze blokował głównego bombardiera Skry. Także w trzeciej partii popisał się pojedynczym murem na Wlazłym (3:2). Jednak dla tak doświadczonego zawodnika nie była to deprymująca sytuacja. Atakujący PGE zdobywał kolejne oczka dając przewagę swojej drużynie (8:9). Po stronie gospodarzy bezcenny pozostawał Mateusz Mika, ale w pewnych momentach brakowało skuteczności Amerykanina - Troya (11:13, 11:16). Z biegiem czasu przewaga bełchatowian rosła (16:20). Punkt w polu serwisowym zdobył Karol Kłos, a na środku zbijał Srecko Lisinac (19:24). Set bez większej historii zakończył się po ponownym ataku serbskiego środkowego (19:25).

Ostatnią partię lepiej zainaugurowali gospodarze, ale kwestią czasu było wyrównanie wyniku przez Skrę. Gdy kąśliwie zaserwował Kłos, na tablicy widniał remis 6:6. Po ponad dwugodzinnej batalii zauważalny był spadek skuteczności obu ekip (10:10). Siatkarze coraz częściej wykorzystywali kiwki i lekkie plasy. Mocniejsze ataki zazwyczaj lądowały pod nogami wykonujących je zawodników (11:13). Więcej sił do walki mieli zeszłoroczni złoci medaliści. Na środku Nicolas Uriarte częściej uruchamiał Lisinaca, a z drugiej linii atakował Conte (14:16). Gdy w boisko nie trafił Grzyb, Skra uzyskała już trzypunktową przewagę (16:19, 18:21).

Prawdopodobnie gdyby drugi set zwyciężył gdański Trefl, mecz potoczyłby się nieco inaczej. Gospodarze w Ergo Arenie, przy tak licznie zgromadzonej publiczności, nie zdobyli jednak ani jednego punktu. Nieznacznie lepsza okazała się Skra kolejny raz uwidaczniając dużą stabilność szerokiego składu. Mecz, w którym nie wystąpił kontuzjowany Michał Winiarski, zakończył serwisem w siatkę Troy (22:25).

Lotos Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:18, 25:27, 19:25, 22:25)

Lotos: Falaschi, Schwarz, Grzyb, Troy, Mika, Gawryszewski, Gacek (libero) oraz Czunkiewicz, Stępień, Schulz

Skra: Lisinac, Wlazły, Kłos, Conte, Uriarte, Marechal, Piechocki (libero) oraz Włodarczyk, Brdjović

MVP: Nicolas Uriarte (PGE Skra Bełchatów)

Źródło artykułu: