Siatkówka też miała swojego Blattera. Poznaj historię byłego prezydenta FIVB

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Goijman, w 2003 roku, poszedł na policję, gdzie zgłosił podejrzenie malwersacji finansowych, fałszowania dokumentów i działania na szkodę FIVB. Wspomniane powyżej prowizje, zniknięcie z kont FIVB dotacji z Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (na kwotę prawie 5 mln franków), sprzedaż za 1,7 mln franków domu rodzinnego swojej żony, pod nową siedzibę światowej federacji. To tylko niektóre z zarzutów Argentyńczyka.

Problem w tym, że FIVB działa w Szwajcarii. Nieprzypadkowo. - W tym kraju swoje centrale ma większość związków sportowych - twierdzi Roger Pielke Jr., który prowadzi bloga "The Least Thing". - Na przykład FIFA. Wszyscy pchają się do Szwajcarii, ponieważ w tym kraju istnieje bardzo liberalne prawo podatkowe. Tutaj bardzo trudno jest udowodnić nieprawidłowości finansowe.

Rozpoczęcie śledztwa odbiło się na zdrowiu Acosty. Meksykanin - o czym oficjalnie nie poinformowano - przeszedł udar mózgu. Długo leżał w prywatnej klinice, nie pracował, sprawami federacji zajmowała się jego żona - Malu. To ona wzięła również na siebie kolejne przesłuchania przed szwajcarskimi śledczymi. Małżonka Acosty miała w FIVB bardzo mocną pozycję. Wielokrotnie decydowała jednoosobowo w bardzo ważnych sprawach. Podobno kiedy dowiedziała się o rzekomym romansie swojego męża z jedną z rosyjskich siatkarek w 2004 roku, zażądała, aby w kolejnej edycji World Grand Prix zabrakło miejsca dla reprezentacji "Sbornej". - Ruben nie miał wyjścia, musiał się zgodzić z Malu i podjął taką właśnie decyzję - wspominał potem bliski współpracownik Prezydenta FIVB, Jean-Pierre Seppey.

W 2006 roku Trybunał w Lozannie oczyścił Acostę ze wszystkich stawianych mu zarzutów. - Prezydent FIVB nigdy nie fałszował finansów federacji, ani nie ukrywał swoich dochodów - można było przeczytać w uzasadnieniu.

Goijman przegrał, co doprowadziło do wspomnianego na początku artykułu bankructwa. Naiwność byłego prezesa argentyńskiej federacji to jedna z hipotez. Całkiem możliwe, że było tak, iż to Goijman chciał oszukać Acostę i dlatego został potem wykluczony z władz FIVB, a Meksykanin w akcie zemsty postanowił nie spłacać jego kredytów.

Prostytutki dla dziennikarzy i sponsorów

Po Goijmanie pracę we władzach FIVB stracił Jean-Pierre Seppey. Prawa ręka Acosty, człowiek, który wykonywał każde polecenie, nagle stał się "czarną owcą". W aferze skandalu został wyrzucony na bruk. - Doprowadził do wielu niekontrolowanych przelewów finansowych - tłumaczył prezydent FIVB. - Wydał w ciągu trzech lat aż cztery miliony euro. Nie potrafił wytłumaczyć na co konkretnie poszły te pieniądze.

Seppey, w wywiadzie dla "Le Matin", przyznał, że będzie żądał odszkodowania od światowej federacji. Za sposób rozwiązania z nim umowy. Na łamach "Berliner Zeitung" zaatakował natomiast konkretami. - W samym tylko 2000 roku Acosta z prowizji od różnych umów skasował ponad 8 milionów dolarów - mówił. - Na dodatek ustalił sobie, bez zgody zarządu federacji, roczną pensję w wysokości pół miliona dolarów. Często kupował bardzo drogie prezenty dla żony i teściowej. Oczywiście korzystał z karty kredytowej, którą spłacało FIVB. Na dodatek z jego upoważnienia organizowałem dla wybranych dziennikarzy i sponsorów wycieczki do dzielnic lekkich obyczajów w największych miastach Europy.

Acosta przetrwał i ten atak. Wyśmiał zarzuty Seppeya, nazwał je próbą zemsty, sprawa ucichła. Meksykanin miał problemy nie tylko z powodu niejasności finansowych. W 2007 roku został wplątany w aferę dopingową. Podczas MŚ siatkarek w Tokio (2006) jedna z reprezentantek Dominikany została złapana na stosowaniu niedozwolonych środków. Badania wykryły w jej organizmie sterydy anaboliczne. Zawodniczka nawet nie prosiła o przebadanie próbki "B". Jakież było zdziwienie komisji do spraw walki z dopingiem, gdy Acosta - na wniosek swojego wiceprezesa pochodzącego właśnie z Dominikany (Cristobal Marte) - postanowił ukarać lekarza zespołu (dożywotnią dyskwalifikacją), który miał podać sterydy zawodniczce bez jej zgody, w kremie leczącym zapalenie skóry. Siatkarka mogła kontynuować karierę.

Marte poprosił Acostę o jeszcze jedną interwencję. W 2006 roku podczas młodzieżowych mistrzostw Ameryki Północnej, Centralnej i Regionu Karaibów aż cztery reprezentantki Dominikany miały fałszywe dokumenty. Były po prostu starsze od swoich przeciwniczek. Dokładniejsze śledztwo przyniosło informację, że od 2001 roku ten kraj sfałszował aż 30 metryk zawodniczek na różnych szczeblach wiekowych. Wiceprezes Komisji do Spraw Etyki - Hans Peter Graf - prosił Acostę o natychmiastową reakcję. - Ci ludzie bezwstydnie sprofanowali ideę fair-play - pisał w specjalnym liście.

Prezydent FIVB nawet nie odpowiedział na ten list. Sprawa została zamieciona pod dywan.

Kiedy Acosta w 2008 roku ustąpił z funkcji szefa światowej siatkówki, wiedział co robi. Znalazł się w podobnej sytuacji, w jakiej obecnie jest Joseph Blatter, prezydent FIFA. Meksykanin był atakowany z każdej strony, kolejne kontrole zaciskały coraz mocniej pętle na jego szyi. Postanowił się więc wycofać i tym samym automatycznie zakończyć wiele dochodzeń. Zrobił to w bardzo mądry sposób. Na swojego następcę namaścił przyjaciela - Jizhonga Weia z Chin. Ten w podziękowaniu mianował go dożywotnio honorowym prezydentem FIVB. Tym samym duch Rubena Acosty na zawsze będzie krążył wokół siatkówki.

LŚ, gr. B: Twierdza Teheran zdobyta! - relacja z meczu Iran - Polska

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×