Chociaż pierwszym mistrzem Polski, 90 lat temu, była łódzka YMCA, to przez wiele lat Łódź była białą plamą na siatkarskiej mapie Polski. Miasto może się niedługo doczekać kobiecej drużyny w ekstraklasie, ze sprawą zespołu Budowlanych, ale już dzisiaj na spotkaniach siatkarskich rozgrywanych w Łodzi hala wypełnia się niemal do ostatniego miejsca.
Wcześniej kibice w Łodzi, by zobaczyć na żywo najlepszych siatkarzy, musieli oczekiwać na spotkania Ligi Światowej. Sytuacja zmieniła się, kiedy szefowie Skry z niedalekiego Bełchatowa wpadli na pomysł, by zorganizować w Łodzi Final Four Ligi Mistrzów w ubiegłym sezonie. Był to strzał w dziesiątkę, a impreza została uznana za najlepszą w historii.
Do Łodzi przeniesiono również spotkania grupowe Ligi Mistrzów, chociaż prezes Skry Konrad Piechocki, nie ukrywał obaw przed taką decyzją. Łodzianie jednak nie zawiedli i podczas spotkania Skry z Iskrą Odincowo (wygranego przez mistrza Polski 3:0) pobili rekord frekwencji w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów.
Gazeta Wyborcza wylicza kilka przyczyn ogromnego zainteresowania siatkówką w Łodzi (jak i w całej Polsce). Po pierwsze, dyscyplina ta jest najbezpieczniejsza dla kibiców, a podczas spotkań siatkarskich nie wypada się źle zachowywać. Po drugie, siatkarskie widowiska są niepowtarzalne. Tutaj przeciwników wita się brawami, a na trybunach panuje fantastyczna atmosfera. Wreszcie, wybierając się na mecz Ligi Mistrzów można zobaczyć w akcji największe gwiazdy światowej siatkówki, jak chociażby najlepszego siatkarza świata - Brazylijczyka Giba, który nawet po porażce Iskry, gdzie występuje, ze Skrą, zszedł do szatni prawie godzinę po kolegach z zespołu, powtarzając, że uwielbia grać w Polsce.