Gracze Effectora Kielce po siedmiu kolejkach PlusLigi mają na swoim koncie zaledwie 1 punkt, wywalczony w starciu przeciwko AZS-owi Politechnice Warszawskiej. Gracze prowadzeni przez Dariusza Daszkiewicza liczyli, że złą passę uda im się przerwać w Radomiu, tak jak to miało miejsce w poprzednich sezonach.
Pojedynek był zacięty, ale zawodnikom z Kielecczyzny sił wystarczyło jedynie na wygranie jednej partii. Effector miał wprawdzie swoje szanse w trzecim secie, lecz nie potrafił utrzymać prowadzenia. - Wciąż mamy problem, że prowadzimy dwoma czy trzema punktami i nie dowozimy tej przewagi do końca. Niestety, w każdym meczu te przestoje nam się przytrafiają. Sam chciałbym wiedzieć, skąd one się biorą. To jest nasz największy problem, że nie potrafimy utrzymać dobrej gry na całym dystansie meczu - analizował szkoleniowiec.
Ekipa gości ma czego żałować, bo momentami zaprezentowała się naprawdę dobrze. - Staraliśmy się zrobić wszystko, co w naszej mocy. Dopóki przyjęcie było na przyzwoitym poziomie, nasza gra wyglądała nieźle i toczyliśmy w miarę wyrównaną walkę. Gdy przyjęcie było słabsze, przewaga Czarnych natychmiast się zwiększała. W czwartym secie od początku radomianie mieli kontrolę i to już definitywnie zadecydowało o wyniku. Szkoda, że nie podjęliśmy w tym ostatnim secie walki - skomentował Dariusz Daszkiewicz.
Effector nie wykorzystywał swoich szans w kontrach, co było jedną z przyczyn przegranej. - Największe problemy mieliśmy zwłaszcza z kontratakiem, za wszelką cenę chcieliśmy wszystko skończyć, ale czasami trzeba być bardziej cierpliwym i nie grać wyłącznie siłowo. Jednej podbitej piłki nie skończymy, a później w końcówkach gdzieś zawsze przeciwnik zaskoczy nas serią - przyznał trener kieleckiego zespołu.
Siatkarze z województwa świętokrzyskiego nie potrafili znaleźć recepty na zablokowanie Wojciecha Żalińskiego. Tylko raz zatrzymali na siatce Bartłomieja Bołądzia i Artura Szalpuka. - Nie potrafiliśmy odczytać zamiarów Lukasa Kampy i zatrzymać skrzydłowych. Blokiem zdobyliśmy jedynie 2 punkty. Zarówno Żaliński, jak i Bołądź czy Szalpuk byli niezwykle skuteczni. Jeśli któryś z nich miał chwilę słabości, to inni natychmiast przejmowali ciężar gry na swoje barki. Dlatego mieliśmy ogromne problemy z zatrzymaniem ich na siatce i z ustawieniem relacji blok-obrona - zauważył Dariusz Daszkiewicz.
Podczas meczu z Cerrad Czarnymi bardzo dobrze w polu serwisowym zaprezentował się Mateusz Bieniek, który zdobył 4 punkty. Do tego dołożył 7 "oczek" w ataku. - Mateusz z pewnością nie jest jeszcze w najwyższej formie. Od kiedy z nami trenuje, jest w niezłej dyspozycji. Na pewno jest ważnym elementem naszego zespołu, pokazał to w spotkaniu z Czarnymi. Z pewnością może poprawić jeszcze grę blokiem, ale w tym elemencie niezwykle ważne jest doświadczenie, którego Mateusz nie ma jeszcze zbyt wielkiego. Gdy będzie miał na swoim koncie więcej rozegranych meczów, to będzie niezwykle istotnym punktem naszej reprezentacji, choć oczywiście już teraz odgrywa tam ważną rolę - ocenił szkoleniowiec.