Raul Lozano mógł zostać w PlusLidze, ale wybrał inaczej

Anna Bagińska
Anna Bagińska

Uważa pan, że można było coś zrobić lepiej?

- Jedyne, co moglibyśmy zmienić, to zagrać lepiej dwa mecze u siebie: z Politechniką oraz Cuprum Lubin. Spotkanie z warszawskim zespołem przegraliśmy grając po prostu brzydko. Mogliśmy wygrać, a straciliśmy trzy punkty, które powinniśmy dopisać do swojego dorobku. Ewentualnie mogliśmy lepiej zaprezentować się w dwóch ostatnich meczach sezonu. Co do pozostałych, to osiągnęliśmy w nich maksimum. Ominęły nas kontuzje, co było dosyć szczęśliwe, gdyż nie mieliśmy bardzo szerokiego składu. Praktycznie nie mieliśmy zbyt dużo zmian, a był w pewnym momencie problem z przyjmującymi, kiedy Wojciech Żaliński został powołany do reprezentacji. Kiedy zawodnik ma kontuzję, wypada z gry, to drużyna cierpi, zwłaszcza jak się nie ma 14-15 graczy jak Resovia czy Skra Bełchatów. Podsumowując, to była drużyna, która grała dobrze cały sezon, z wyjątkiem jednej brzydkiej porażki u siebie.

W drużynie faktycznie miał pan sporo młodych zawodników, a najbardziej z nich wyróżniał się Artur Szalpuk, który zrobił przez ostatni czas ogromny postęp i teraz odchodzi do klubu z większymi aspiracjami, do Skry Bełchatów.

- To faktycznie zawodnik z ogromnym potencjałem. Myślę, że niewielu jest dwudziestolatków na takim poziomie. W meczach Ligi Światowej wprowadzałem Mohammadjavada Manavinezhada, który ma inne charakterystyki jeżeli chodzi o wzrost, technikę ataku i ogranie. Ale on też ma potencjał, nie widziałem młodych graczy z takimi możliwościami. W takich przypadkach wiele się mówi o talencie, ale już nie o tym, jak się go szlifowało. Może posłużę się następującym porównaniem. W muzyce ktoś może być wirtuozem i mieć niesamowite uzdolnienia w tym kierunku. Ale dopiero jak doda do tego osiem godzin ćwiczeń dziennie, to będzie mógł brzmieć, jak on chce i jak chcą pozostali członkowie orkiestry. To nie jest tak, że ktoś utalentowany może sobie cały dzień leżeć na plaży i będzie jak Leo Messi, bo mu talent na to pozwala. To tak nie działa ani w muzyce, ani w sporcie. Siatkarz, który ma talent, musi uczyć pracować się z grupą. Kontynuując muzyczne porównanie, musi się nauczyć grać w orkiestrze. Inaczej sam talent nie wystarczy do grania w reprezentacji. Przed oboma wspomnianymi zawodnikami jest bardzo obiecująca przyszłość.

Podczas pracy w polskiej lidze ktoś jeszcze z młodych siatkarzy wpadł panu w oko?

- W Polsce jest jeszcze może z czterech-pięciu takich dwudziestolatków jak Artur Szalpuk. To Mateusz Bieniek, Bartosz Bednorz, Maciej Muzaj, Aleksander Śliwka, chociaż on akurat w minionym sezonie nie grał za dużo, czy Kacper Piechocki. Cała ta szóstka ma możliwości, żeby w pewnym momencie wejść do reprezentacji i stać się podstawowymi zawodnikami, jak kiedyś Bartosz Kurek, Jakub Jarosz, Piotr Nowakowski czy Zbigniew Bartman. Grają dobrze w klubie, mogą i w drużynie narodowej. Zresztą nie tylko w polskiej reprezentacji pojawiło się ostatnio sporo młodych siatkarzy, to samo jest w drużynie serbskiej czy bułgarskiej.

Teraz w Radomiu nowym trenerem będzie Robert Prygiel, który pracował z panem w zeszłym sezonie. To w tym momencie był najlepszy wybór na to stanowisko?

- Z Robertem pracowaliśmy cały rok i wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Myślę, że w nadchodzącym sezonie może osiągnąć tak samo dobre rezultaty, jak w poprzednim. Zresztą zanim współpracował ze mną, był już samodzielnie trenerem. To bardzo inteligentna osoba, która dostanie teraz przebudowaną drużynę. Założeniem jest osiągnąć więcej niż rok temu, ale to nie będzie łatwe.

Rozmawiała Anna Bagińska

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×