Tak jak we wcześniejszym spotkaniu, z BBTS-em Bielsko-Biała, tak i w piątkowy wieczór Bartłomiej Bołądź był wyróżniającą się postacią Cerrad Czarnych. Zdobył dla swojej drużyny aż 31 punktów (!), ale radomski zespół nie zdołał pokonać Effectora Kielce. Przegrał 2:3 w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
W premierowej odsłonie podopieczni Roberta Prygla ulegli rywalom minimalnie, bo 23:25. Dwie kolejne zdecydowanie rozstrzygnęli na swoją korzyść - odpowiednio do 20 i 17. - Szkoda, bo moim zdaniem była szansa na to, żeby wygrać ten mecz 3:0. Obroniony został jednak mój atak na pojedynczym bloku, byłoby wtedy 24:21 i myślę, że byśmy tego seta wygrali - nie mógł odżałować porażki w pierwszej partii atakujący gospodarzy.
Leworęczny siatkarz zanotował 59-procentową skuteczność w ofensywie. Ponadto miał cztery bloki i asa serwisowego. W polu zagrywki pomylił się jednak trzy razy, a łącznie jego zespół popełnił 15 takich błędów. - Nie zagrywaliśmy dobrze, nie potrafiliśmy odrzucić kielczan od siatki - przyznał Bołądź.
Czarni ponieśli drugą porażkę z rzędu. - Przegraliśmy, teraz trzeba zrobić wszystko, żeby wyrzucić ten mecz z głowy i powrócić do swojej optymalnej gry - zaznaczył 22-latek.
Zespół z Radomia po raz kolejny spotkało więc spore rozczarowanie. Nie tak początek sezonu wyobrażali sobie sympatycy Wojskowych. - Liga się wyrównała i teraz każdy z każdym może wygrać. Nikt przed meczem się nie położy. Trzeba wyjść na parkiet i pokazać, że jest się lepszym. My tym razem tego nie pokazaliśmy - zakończył Bołądź.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Krychowiak wrócił do składu PSG. Mistrz Francji zwycięski - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]