WP SportoweFakty: Według nieoficjalnych informacji jest pan jednym z kandydatów na stanowisko selekcjonera reprezentacji Rosji siatkarzy. Czy faktycznie toczą się w tym temacie rozmowy?
Philippe Blain: To dla mnie zaszczyt, że wymienia się mnie wśród potencjalnych trenerów reprezentacji Rosji, bo to jeden z najlepszych zespołów w Europie. W chwili obecnej skupiam się jednak na pracy z PGE Skrą Bełchatów, bo bardzo zależy mi na osiągnięciu czegoś z tym zespołem. Czas na zastanawianie się nad pracą w reprezentacji przyjdzie później.
Czy federacja rosyjska kontaktowała się w ogóle z panem w tej sprawie?
- O to należy pytać Rosjan. W tej chwili nic się nie dzieje, a ewentualne rozmowy w tej sprawie to melodia przyszłości. Wtedy zobaczymy, jak sprawa będzie wyglądać.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Był Prijo, było party!
Czyli na ten moment nie ma tematu?
- Zgadza się.
Był pan wymieniany również wśród kandydatów na selekcjonera reprezentacji Polski. Rozważał pan pracę z naszą kadrą jako pierwszy trener?
- Od zakończenia Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro nie miałem żadnego kontaktu z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej. Nikt z federacji nie rozmawiał ze mną ani o przeszłości, ani o potencjalnej przyszłości. Formalnie nasza współpraca nie została jeszcze nawet zakończona, choć kontrakt miałem do września. Liczę jednak, że sprawa zostanie zakończona zgodnie z umową.
Rozumiem, że w związku z tym nie złożył pan swojej aplikacji w konkursie na trenera Biało-Czerwonych?
- Szczerze mówiąc, nie dostałem żadnej informacji na ten temat. Nie wiem nawet, czy to otwarty konkurs. Nie mam żadnej wiedzy w tym zakresie.
Stwierdził pan, że skupia się teraz na pracy w klubie. Choć sezon dla PGE Skry zaczął się burzliwie, po ostatnim meczu i pewnym pokonaniu Lotosu Trefla Gdańsk może mieć pan chyba powody do zadowolenia?
- Gdańszczanie zaliczają się do najlepszych klubów PlusLigi i darzymy ich olbrzymim szacunkiem, dlatego spodziewaliśmy się trudnej przeprawy. Bardzo ważna była dla nas udana pogoń w drugim secie i odrobienie dużej straty w jego końcówce. Poza pierwszą fazą tej partii cały mecz graliśmy bardzo dobrze, co na pewno cieszy.
Przed wami kolejny wymagający rywal. W najbliższej kolejce zmierzycie się z Cuprum Lubin, które odprawiło ostatnio z kwitkiem Asseco Resovię Rzeszów.
- Po obejrzeniu tego meczu muszę stwierdzić, że ekipa z Lubina zaprezentowała się ze świetnej strony. Resovia to jeden z najlepszych zespołów początku sezonu, ale Cuprum wygrało z nią nie dlatego, że rzeszowianom trafił się gorszy dzień, tylko dlatego, że to drużyna Gheorghe Cretu zagrała bardzo dobrze. Czeka nas trudne starcie na wyjeździe, ale robimy wszystko, by jak najlepiej się do niego przygotować.
PGE Skra Bełchatów w czwartek postanowiła odwołać się od decyzji o zweryfikowaniu jej meczu z Espadonem Szczecin jako walkowera dla zespołu z województwa zachodniopomorskiego. Myśli pan, że ten ruch może przyczynić się do zmiany decyzji władz ligi?
- Nie wiem, czy coś to zmieni, ale jestem przekonany, że decyzja ta nie była fair. Nie jest to sprawiedliwe rozwiązanie, zwłaszcza że rozmawialiśmy po drugim secie z sędziami na ten temat, więc mieli oni świadomość, co się wydarzyło, ale nic w tej sprawie nie zrobili. Nie powinno tak być, dlatego wierzę, że odzyskamy wywalczone na boisku punkty.
Czy ten walkower miał wpływ na pana zespół? Czy w zawodnikach pojawiła się sportowa złość?
- To nie do końca tak. Zespół musi być odpowiednio przygotowany do długiego sezonu ligowego. Praca nad tym to złożony proces, który uwzględnia wiele czynników. Z uwagi na grę w pucharach ważne jest zdobywanie punktów na początku ligi, żeby potem nie zabrakło ich przed play-off, kiedy drużyna może być zaangażowana w grę na kilku frontach. Dlatego strata tych trzech punktów na pewno ma wpływ na zespół i niweczy część wykonanej przez zawodników pracy. Do takich sytuacji nie powinno dochodzić.
Musi pan wiedzieć jeszcze jedno. Przed startem PlusLigi dowiadywałem się, czy taka sytuacja, jak pojawienie się na parkiecie czterech zawodników zagranicznych, jest w ogóle możliwa. Pytałem sędziów i komisarzy i otrzymałem w odpowiedzi informację, że do niczego takiego nie ma prawa dojść, ponieważ w systemie jest ostrzeżenie, które nie dopuści do zmiany zawodnika. Zadziałało to zresztą w trakcie naszego meczu przeciwko MKS-owi Będzin, kiedy trener rywali zamierzał wpuścić czwartego zawodnika zza granicy, ale nie pozwolono mu na to. Nie powinno być tak, że jesteśmy winni, bo zrobiliśmy coś, co było dopuszczalne przez system.
Rozmawiał Marcin Olczyk