Michał Winiarski: Chętnie spotkam się w Pradze ze Skrą

- Wiem, że Włochom bardziej zależy na obronie mistrzostwa, ale mnie mocniej pociąga triumf w Lidze Mistrzów - mówi Michał Winiarski. Polak świetnie radzi sobie w Serie A i nie gorzej w Lidze Mistrzów - w pierwszym meczu ćwierćfinałowym poprowadził Itas do zwycięstwa 3:1 nad AZS-em Częstochowa. W hali PalaTrento z pewnością ma zamiar przypieczętować awans swojego zespołu do Final Four LM. Wystarczą dwa wygrane sety.

W tym artykule dowiesz się o:

Jednak przyjmujący Itasu Diatec Trentino i reprezentacji Polski, Michał Winiarski, ostrożnie rokuje przed spotkaniem rewanżowym. - Szczerze mówiąc, wynik 3:1 z wyjazdu brałbym przed meczem w ciemno, bo Częstochowa to ciężki teren - podkreśla. - Gdybyśmy grali w pełnym składzie, byłbym spokojniejszy. Mamy problemy z kontuzjami, ostatnio z tego powodu przegraliśmy ligowy mecz z Perugią we własnej hali, gdzie porażki się nam niemal nie zdarzają. A przecież częstochowianie, nic im nie ujmując, wykorzystali już w 1/8 finału kłopoty kadrowe Piacenzy - przypomina na łamach Super Expressu Winiarski.

Nie zmienia to jednak faktu, że większe szanse na udział w Final Four mają Michał Winiarski i Łukasz Żygadło z Itasem. Polska miałaby więc swoich przedstawicieli w Pradze. Bardziej jednak ucieszyłby awans polskiej drużyny. Spore szanse ma Skra Bełchatów, którą w czwartek podejmie Iskra Odincowo.

- Lepiej, gdyby Skra wygrała w Łodzi 3:1, a nie 3:2 - wyciąga wnioski Winiarski. - Szanse oceniam 50 na 50, może nawet jeden procent więcej dałbym Rosjanom za grę we własnej hali. Ale mam nadzieję, że chłopaki pójdą za ciosem, bo grają dobrą siatkówkę i są w stanie wyeliminować Iskrę. A wtedy chętnie się z nimi spotkam w Pradze. Najlepiej w wielkim finale Ligi Mistrzów - kończy.

Źródło artykułu: