Ola Piskorska: Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Gdzie są polscy trenerzy? (felieton)
Od kogo mieliby się uczyć Polacy? Poprzednie pokolenie szkoleniowców na czele z Ireneuszem Mazurem i Waldemarem Wspaniałym wyjątkowo szybko zamieniło trudne życie szkoleniowca na wygodny fotel eksperta i nie wychowało żadnych następców. Nikt nie pokaże naszym trenerskim debiutantom, jak sobie radzić z problemami i wyzwaniami, których w tym zawodzie jest wyjątkowo dużo.
Mamy więc sytuację bardzo trudną: niechęć prezesów klubów PlusLigi, całkowity brak wsparcia ze strony PZPS i ani jednego mentora, od którego można by się uczyć. Młodzi polscy trenerzy są pozostawieni całkowicie sami sobie i tylko nieliczni są w stanie to przetrwać. Ale oni też nie są bez winy. W dzisiejszym świecie siatkarskim znajomość włoskiego i angielskiego to podstawa, bez której trudno mieć dostęp do wiedzy oraz kontakty, a tej znajomości często brakuje. Nie zawsze mają też chęć i potrzebę dokształcania się, a zwłaszcza na własny koszt. Nie wyjeżdżają za granicę pracować jako trenerzy czy asystenci, a są przecież w Europie ligi mniej wymagające niż polska, gdzie można zdobywać niezbędne w tym fachu doświadczenie. Niektórzy nawet na corocznych trzydniowych szkoleniach bardziej zajmują się życiem towarzyskim niż korzystaniem z wiedzy prelegentów, trudno tam spotkać kolejki polskich szkoleniowców czekające z całymi zestawami pytań do doświadczonych i utytułowanych trenerów.
- Dobry trener ciągle się rozwija, w tym stara się szukać różnych podejść i odmiennych punktów widzenia. Przeprowadza się, podróżuje i pracuje w różnych kulturach, różnych kategoriach i różnych krajach. W moim przypadku ogromnym atutem było to, że prowadziłem kluby i reprezentacje w kilku krajach, nauczyłem się w ten sposób bardzo dużo. Również plusem był fakt, że przeszedłem przez różne zawody (statystyk, drugi trener i pierwszy trener) w ligach o różnym stopniu trudności. Zbieranie własnego doświadczenia jest bardzo ważne w tym zawodzie - mówi Mauro Berruto.
Braku mentorów zmienić się nie da, ale pozostałe trzy aspekty problemu nie tylko można, ale i powinno się. Bo wszyscy chcielibyśmy, żeby w konkursie na stanowisko szkoleniowca Biało-Czerwonych startowało dziesięciu Polaków, a polska szkoła trenerska była znana i ceniona w całej Europie, tak jak polska miłość do siatkówki i umiejętność organizowania międzynarodowych imprez na najwyższym poziomie.
Ola Piskorska