Dwa sety zdominowała drużyna Jakuba Głuszaka. Chemik Police zmierzał po pewne zwycięstwo. Trener postanowił rozmontować dobrze funkcjonujący mechanizm i wymienił pięć siatkarek. Całe spotkanie zagrały przez to jedynie Katarzyna Gajgał-Anioł oraz Aleksandra Krzos. Przebudowana drużyna miała problem w trzeciej partii i przegrywała 9:16. Dopiero w tym momencie podkręciła tempo i zdobyła punktów 16, a rywalki cztery.
- Żeby nie było za łatwo, podnieśliśmy ciśnienie kibicom - puszczał oko Głuszak. - Mówiąc serio, nie chcieliśmy, żeby trzeci set tak wyglądał. Weszliśmy w niego trochę za miękko i mnożyły się proste błędy, a skoro ŁKS miał korzystny wynik, nabrał wiatru w żagle i uwierzył, że może z nami grać jak równy z równym.
- Przyszła końcówka seta i koncentracja z naszej strony. Nie wykonaliśmy nerwowych ruchów, a bez tego zaczęliśmy grać tak jak chcieliśmy. Praktycznie nie było już błędów, co pozwoliło odrobić dużą stratę i zwyciężyć - dodał szkoleniowiec.
Głuszak to trener niepokonany od blisko roku na krajowym podwórku. Aż tak słodko nie jest w Lidze Mistrzyń, gdzie Chemik jest poza miejscem premiowanym awansem, więc w intensywnym terminarzu najważniejsze dla klubu jest spotkanie z Imoco Volley Conegliano w środę.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji
- Każdy trener powie, że zawsze jest coś do poprawienia. Teraz nie ma dużo czasu na spokojne treningi, ale możemy uwolnić rezerwę w bloku. Popracować nad wyeliminowaniem błędów. W ostatnim meczu było też kilka niedokładnych wystaw sytuacyjnych - wylicza Głuszak.
Zanim Chemik spróbuje przełamać klątwę włoskich klubów, które seryjnie zwyciężają w jego hali, zagra z Developresem SkyRes Rzeszów. - Zawsze powtarzam, że musimy być skoncentrowani i zaangażowani przed każdym meczem. Tym bardziej, że w Rzeszowie nie było nam łatwo o zwycięstwo - przypomniał trener.