Marek Solarewicz objaśnia wrocławski wzór na sukces

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Pierwszy trener, który wcześniej spędził sporo czasu jako analityk, to przede wszystkim umysł ścisły, szukający jak największej ilości szczegółów i zmiennych wpływających na obraz gry. Jeżeli coraz więcej takich osób będzie kształtować współczesną siatkówkę, to czy dojdzie w niej do poważnych zmian?

- Tak, na sto procent. I myślę, że ta zmiana już następuje. Nowi trenerzy to nowe pomysły na pracę. Ale mogę wypowiedzieć się tylko na przykładzie naszego zespołu. Na przykład spotkania taktyczne w postaci wideo, gdzie ustalamy taktykę: stosujemy najczęściej jedno takie spotkanie, trwające 15-20 minut. Większość trenerów, z jakimi pracowałem, robiło dwa takie spotkania, nawet do 40 minut. Podczas każdego treningu stosujemy videostreaming, czyli możliwość obejrzenia ostatniej akcji z opóźnieniem na telewizorze ustawionym przy boisku. Po danej akcji zawodniczki mogą spojrzeć na ekran i ocenić, co wykonują poprawnie, a jakie działanie techniczne wymaga jeszcze dopracowania. To tylko wzmaga ich rozwój, dla trenera to świetna sytuacja jak zawodniczka sama może ocenić po analizie video co ma poprawić. Dużo stosujemy też analiz sabermetrycznych, a o większości z nich nie wiedzą nasze siatkarki, bo na spotkaniach wideo otrzymują skompresowaną wiedzę na temat przeciwnika. Jak trudne jest dla byłego statystyka nabywanie i korzystanie z umiejętności trenerskich, które trudno pozyskać przy laptopie: motywacji drużyny, budowania mentalności, bycie liderem?

- Wszystko zależy od charakteru trenera, jego wiedzy o grze, o detalach, które można w niej zauważyć… Ale szczególnie cenne jest wcześniejsze doświadczenie i pełnienie innych funkcji w sztabie trenerskim. Zwykło się przyjmować, że statystyk ma nieco mniejsze oddziaływanie na zespół niż trener, ale wszystko zależy od podziału kompetencji. Ważna jest samokontrola i pokora w swojej pracy, zaakceptowanie pewnych etapów dochodzenia do coraz większej odpowiedzialności za drużynę. Bazuję na tym, czego wcześniej się nauczyłem i zaobserwowałem, natomiast na pewne sytuacje podczas treningów i spotkań muszę reagować intuicyjnie, choćby w kontaktach z zawodniczkami: gdy muszę skomentować jej zagranie, coś jej doradzić lub po prostu porozmawiać.

Akurat pan miał okazję pracować we Wrocławiu przy silnych osobowościach, które nie bały się wyrażać jasno swojego zdania.

- Każdy trener, przy którego boku pracowałem, nauczył mnie sporo w zakresie prowadzenia drużyny, motywacji, zachowania podczas spotkań, relacji z zespołem… Sam zresztą obserwuję wielu szkoleniowców na żywo czy w telewizji, patrzę, jak reagują w danych sytuacjach i potem rozmawiamy w naszym sztabie nad różnymi wychwyconymi szczegółami. Oceniamy, czy dane zachowanie było słuszne, czy niesłuszne, czy pomogło albo nie, co można było zrobić inaczej…

Macie swoich ulubionych trenerów z Polski lub zagranicy?

- Trudne pytanie, bo to wszystko odbywa się raczej w atmosferze swobodnej dyskusji, kiedy ktoś rzuci temat: widziałeś ten mecz? Była taka i taka sytuacja, trener zrobił tak i tak, co o tym sądzisz? Zresztą każdy szkoleniowiec zachowuje się trochę inaczej… Pamiętam, jak kiedyś Daniel Castellani powiedział o swojej pracy z kadrą reprezentacji Polski: drużyna potrzebuje w różnych momentach różnego Castellaniego, czasem musi być on bardziej agresywny, czasem spokojniejszy. I to się tyczy chyba każdego trenera i jego adaptacji do określonych sytuacji, a zwłaszcza w siatkówce kobiet. W zależności od okresu treningowego czy okoliczności w danym meczu czasem trzeba hamować nastroje, a czasem je pobudzać.

W pracy z siatkarkami aspekt psychologiczny jest chyba jednym z najważniejszych.

- Dla mnie osobiście to jedno z największych wyzwań w pracy i cieszę się z tylu zmian w krótkim czasie, kiedy dzieje się naprawdę dużo. W końcu gdybym doskonale wiedział przed każdym treningiem, jak nastawiona przyjdzie każda z moich zawodniczek, to po prostu bym się nudził. A tak jestem trochę zaskakiwany. Taki jest urok żeńskiej siatkówki… i w ogóle kobiet, że te nastroje tak często się zmieniają, ale broń Boże nie zamierzam na to narzekać, w końcu użyłem właśnie takiego słowa: urok. I to jest wielka okazja do rozwoju dla nas i sprawdzania w boju naszej wiedzy, patrzenia, które nasze reakcje były korzystne, a które nie.

Jak ocenisz postawę Impela Wrocław w tym sezonie Orlen Ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×