PGE Skra Bełchatów ukróciła spekulacje. Nie wyszła co prawda na mecz z Effector Kielce w swoim teoretycznie najmocniejszym składzie, ale wygrała 3:0. Już po dwóch setach było wiadomo, że gospodarze pojedynku rozgrywanego w Hali Energia, zakończą sezon zasadniczy na trzecim miejscu.
Gdyby PGE Skra przegrała 1:3 lub 0:3, to w półfinale PlusLigi walczyłaby z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, którą dwukrotnie w tym sezonie pokonała w ligowych zmaganiach.
- Wydaje mi się, że nasz ostatni sprawdzian przed play-offami wypadł dobrze. Pewnie wygraliśmy 3:0. Chcieliśmy to rozegrać sportowo, bez żadnego ustawiania i zastanawiania się, w jakiej formie jest ZAKSA. To, że ostatnio zagrali trochę słabiej, to nie oznacza, że za tydzień nie wrócą do tego, co pokazywali przez cały sezon - przyznał Karol Kłos, który w starciu z kielczanami wywalczył statuetkę MVP.
Asseco Resovia Rzeszów teoretycznie nie jest tak wygodnym rywalem dla bełchatowian, bowiem w sezonie zasadniczym dwa razy była lepsza. - Pokazaliśmy, że jesteśmy przygotowani do półfinałów, nie spoglądaliśmy na tabelę, nie rozważaliśmy wątpliwości, tylko skupiliśmy się na meczu. Jeśli chcemy zdobyć mistrzostwo Polski, a nie ukrywamy, że jest to naszym celem, to musimy wygrywać z każdym. Ustawianie się pod inne zespoły nie jest w naszym stylu. To nie byłoby fair wobec Zarządu i kibiców. A druga sprawa, ZAKSA niekoniecznie jest gorszym zespołem od Resovii - zakończył Marcin Janusz.
ZOBACZ WIDEO SSC Napoli trafiło, ale nie zatopiło Juventusu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]