Małgorzata Glinka-Mogentale: Przed Malwiną Smarzek świat stoi otworem, oby to wykorzystała

- Brawa dla drużyny, gratulacje dla Malwiny, ale nie ma co popadać w euforię - oceniła gwiazda słynnych "Złotek" po pierwszym zwycięstwie polskich siatkarek na tegorocznych mistrzostwach Europy (3:2 z Niemcami).

- Przede wszystkim trzeba się cieszyć ze zwycięstwa. Ten mecz miał różne momenty, lepsze i gorsze dla obu drużyn, na to teraz nie trzeba tak dokładnie patrzeć. W czwartym secie było już 18:14 dla Niemek i w takim kryzysowym momencie wydawało się, że skończy się na porażce 1:3. Dziewczyny podniosły się i należą im się brawa za odrodzenie we właściwym momencie - mówiła Małgorzata Glinka-Mogentale po pierwszym meczu polskich siatkarek na mistrzostwach Europy w Gruzji i Azerbejdżanie.

[tag=7739]

Biało-Czerwone[/tag] pokonały Niemki 3:2, wieńcząc spotkanie świetnym tie-breakiem, wygranym 15:4. Ale jeszcze w czwartym secie nie było pewne, czy zdobędą jakiekolwiek punkty. Jak przyznała Malwina Smarzek, w tej partii drużyna wróciła do swojej gry dzięki kontrowersyjnej decyzji sędziego przy stanie 18:14 dla rywalek. Podrażniona polska ekipa przekuła złość w punkty. - Oczywiście, takie momenty się zdarzają, natomiast mogą być bardzo pomocne. Zdarzało mi się wyciągać z meczu kilka denerwujących sytuacji albo upatrzyć sobie jedną konkretną zawodniczkę po drugiej stronie, by się zmobilizować. To naturalne, że jedna zła decyzja sędziego mogła zezłościć Polki na tyle, by dać im trochę energii - tłumaczyła "Maggie" w rozmowie z naszym portalem.

Wspomniana Smarzek, autorka 36 punktów i bohaterka zwycięstwa nad Niemkami, doczekała się miłych porównań do Glinki-Mogentale, która w półfinale ME 2003 Polska - Niemcy zdobyła aż 40 "oczek" i na zawsze zapisała się w historii polskiego sportu. - Życzę Malwinie jak najlepiej. Oby miała więcej takich meczów jak ten z Niemkami i nie był to jednorazowy wypadek. Jest na początku swojej kariery. Świat stoi przed nią otworem i mam nadzieję, że to wykorzysta. Można porównywać te mecze, aczkolwiek wiadomo, że towarzyszył im trochę inny ciężar gatunkowy. Teraz wygraliśmy pierwszy mecz grupowy, czternaście lat temu walczyłyśmy o medale - uznała bohaterka drużyny Złotek.

Była reprezentantka Polski w wywiadach przed tegorocznym czempionatem Starego Kontynentu jasno i dobitnie wyrażała swoje zdanie o jakości polskiej kobiecej siatkówki. Wygrana na start imprezy cieszy, ale... - Nie mam turniejowych wątpliwości, nie mam też pretensji do dziewczyn o formę. Mam za to wyrobione zdanie na temat prowadzenia naszej siatkówki przez te wszystkie lata. Nie zgadzam się na wiele rzeczy, jakie spotyka ten sport. Jedna wygrana czy przegrana reprezentacji nie wpłynie na moje myślenie. Cieszymy się z wygranej, ale nie popadajmy w euforię. Przed nimi jest cały turniej. Oby dziewczyny utrzymały koncentrację i ten ostatni mecz dodał im energii - oceniła nasza rozmówczyni.

ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: Trener De Giorgi nie widział swojej winy, tego mi zabrakło

Genialny występ Smarzek przyćmił wyraźny problem kadry Jacka Nawrockiego, czyli skuteczność pozostałych skrzydłowych. Patrycja Polak kończyła średnio co trzecią swoją akcję, Martyna Grajber co piątą. - W ważnych momentach z takimi przeciwnikami jak Włochy czy Serbia jedną zawodniczką nie da się wygrać. Proszę mi wierzyć, próbowałam parokrotnie i po prostu nie ma szans, aby jedno skrzydło wygrało taki mecz. Taka sztuka udała się w historii może kilku fenomenalnym siatkarkom... Można wygrywać w pojedynkę przeciwko podrzędnym zespołom, ale w strefie medalowej reszta drużyny musi dołączyć do liderki, bo trzy dobre dziewczyny nie pokonają sześciu dobrych po drugiej stronie siatki. Najważniejsze, że w pierwszym meczu liderką była Smarzek. Kto wie, może w kolejnym objawi się ktoś inny? - zastanawiała się słynna siatkarka, pomysłodawczyni Glinka Academy.

Sobotnie spotkanie z Węgierkami (godz. 16 polskiego czasu) po prostu trzeba wygrać, a faktycznym sprawdzianem możliwości podopiecznych Jacka Nawrockiego ma być ostatni mecz grupowy z gospodarzem mistrzostw. - Azerbejdżan gra u siebie i będzie wspierany przez liczną i głośną publiczność, a bycie gospodarzem turnieju zawsze "napędza" zespół. Grają tam bardzo doświadczone zawodniczki, ale nie jest powiedziane, że jest on zupełnie poza zasięgiem naszej reprezentacji - oceniła dwukrotna mistrzyni Europy, która liczy na jak najlepszy rezultat Polek w turnieju.

Komentarze (3)
Wiesia K.
25.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Granie Smarzek wszystkie mecze bez żadnej zmiany się zemści ! W kwadracie stoi Monika Bociek - i ani na chwilę ( no ,chyba raz) nie wchodzi na boisko nawet gdy przegrywamy różnicą 11 punktów Czytaj całość
avatar
jotwu
24.09.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
coś cienkie to objawienie.W meczu z Węgierkami wszystko wróciło do normy,czyli klapa.Trzeba się wstrzymać z tymi ochami i achami .Malwina musi się jeszcze dluuuuugo uczyć!!!. 
avatar
collins01
23.09.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Racja od "a" do"z"