Początek pierwszego seta należał do ekipy gospodyń, które objęły prowadzenie 3:0. Przyjezdne szybko się jednak otrząsnęły i zaczęły gonić wynik i po sprytnym minięciu Magdaleny Hawryły wyrównały na 5:5. Podopieczne trenera Adama Grabowskiego umiejętnie wykorzystywały błędy rywalek i co chwila wychodziły krok przed Developres SkyRes (11:9). Kiedy pomarańczowo-czarne prowadziły trzema oczkami, trener Lorenzo Micelli poprosił o czas. Coraz lepiej na siatce radziła sobie Justyna Wojtowicz. Przy stanie 17:12 szkoleniowiec rzeszowianek znowu zmuszony był poprosić o przerwę. Podziałało to na gości i na tablicy wyników szybko zrobiło się 17:15. Wtedy zareagował Grabowski, prosząc o chwilę dla zespołu. W decydującym momencie seta gra wyrównała się (18:18), a żadna drużyna nie chciała oddać pola rywalkom. Końcówka należała do ekipy KSZO, a dzieła dopełniła Ewa Żak, która posłała piłkę z zagrywki w aut (25:21).
Druga partia to od początku prowadzenie zespołu z Rzeszowa (5:7). Kiedy jednak w polu zagrywki pojawiła się Wojtowicz, pomarańczowo-czarne zaczęły odrabiać straty i przy stanie 8:7 trener Developres-u poprosił o czas. Determinacja i ambicja z obu stron sprawiła, że mecz się wyrównał i kibice w ostrowieckiej hali oglądali ciekawe akcje w wykonaniu obu ekip (14:14). Przy stanie 17:15 szkoleniowiec rzeszowianek musiał wykorzystać drugi czas. Nie wybiło to z rytmu świetnie spisującej się w polu zagrywki Wojtowicz i gospodynie kroczyły po zdobycz drugiego seta (21:15). Rywalki jednak nie powiedziały ostatniego słowa i kiedy zaczęły gonić wynik (21:17) trener Grabowski poprosił o przerwę. W poczynania KSZO wkradła się nerwowość i przy stanie 22:19 potrzebny był kolejny czas dla gospodyń. Zdziałał on cuda i ostatecznie potrójny blok ostrowczanek zakończył drugą partię do 19 i na przerwę gospodynie schodziły już z pewnym jednym oczkiem za cały mecz.
Początek trzeciego seta był bardzo wyrównany, ale po kilku składnych akcjach zespół z Rzeszowa odskoczył na trzy punkty (6:9). Przytomność na siatce KSZO i błędy w szeregach gości sprawiły, że gospodynie wyrównały na 9:9. Ostrowczanki grały swoje i zmuszały rywalki do błędów. Kiedy na tablicy wyników było 15:13 szkoleniowiec rzeszowianek musiał interweniować. Przerwa podziałał mobilizująco na gości i po chwili to Adam Grabowski musiał poprosić o czas (16:18). Pomarańczowo-czarne ambitnie goniły wynik, ale przewaga osiągnięta przez rywalki była na tyle duża, że po zablokowaniu Natalii Skrzypkowskiej przyjezdne wygrały seta do 20.
Czwarta odsłona to ciągła sinusoida z obu stron, a wynik cały czas oscylował w okolicy remisu (5:5, 8:8). W obu zespołach widać było już spore zmęczenie, jednak żadnej ze stron nie można było odmówić woli walki. Kiedy tylko rzeszowianki odskoczyły na trzy punkty, trener Grabowski poprosił o przerwę (8:11). Ostrowczanki goniły wynik i po dobrej zagrywce Joanny Ciesielczyk w końcu wyrównały na 19:19. Kiedy w polu zagrywki pojawiła się Wojtowicz to KSZO odskoczył na dwa oczka (22:20). Zacięta walka trwała w końcówce, ale ostrowczanki niesione dopingiem swoich kibiców dopełniły dzieła za sprawą Skrzypkowskiej i pokonały rzeszowianki w czwartej partii 25:21 i w całym starciu 3:1.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Komiczne zagranie Aleksieja Spiridonowa
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - Developres SkyRes Rzeszów 3:1 (25:21, 25:19, 20:25, 25:21)
KSZO: Rabka, Stroiwąs, Wojtowicz, Miros, Skrzypkowska, Łyszkiewicz, Pawlukowska (libero) oraz Markiewicz, Soter, Ciesielczyk.
Developres SkyRes: Kaczmar, Rousseaux, Hawryła, Helić, Blagojević, Ptak, Sawicka (libero) oraz Gajewska, Andrushko, Żak, Żabińska, Kaczorowska.
MVP: Agnieszka Rabka (KSZO).
nie ma sie co oszukiwac ale to pierwsza strzelba obecnie
oby tak dalej i coraz lepiej